"Marsz Honoru" na Białorusi

Dziesiąty, niedzielny "Marsz Honoru" przeciwko Alaksandrowi Łukaszence zgromadził tysiące osób nie tylko w białoruskiej stolicy, ale też w wielu miastach i miasteczkach kraju. Mimo, że od wyborów prezydenckich i pierwszych masowych protestów na Białorusi minęły 2 miesiące - ich siła nie słabnie.

Protest został wyjątkowo brutalnie spacyfikowany przez wzmocnione siły OMONU i milicji. Użyto granatów hukowych oraz armatek wodnych z koloryzowaną wodą służącą do oznaczania protestujących.

Wśród aresztowanych znalazło się ponad 40 dziennikarzy relacjonujących protesty, większość z nich później zwolniono. Zdecydowaną większość pikietujących zatrzymano w Mińsku, ale oprócz tego zatrzymania odbyły się w Brześciu, Witebsku, Grodnie i innych mniejszych białoruskich miastach.

Alaksandr Łukaszenka w sobotę udał się do aresztu KGB, gdzie spotkał się z uwięzionymi działaczami politycznymi i przeciwnikami obecnego reżimu. Podczas pięciogodzinnego spotkania Łukaszenka  namawiał do dialogu.

W spotkaniu z Łukaszenką wzięli udział opozycjoniści Wiktar i Eduard Babarykowie, Lilia Własowa, Jurij Woskresienskij i Witalija Szkliarowa. 

W areszcie nadal pozostaje między innymi mąż liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej. Podczas pierwszej od czterech miesięcy rozmowy telefonicznej z żoną Siarhiej Cichanouskij zasugerował że "trzeba być ostrzejszym" i iść do końca.

Według oficjalnych danych, obecnie w aresztach na Białorusi przetrzymywanych jest ponad 70 działaczy politycznych. 
Więcej na ten temat