Wileński zespół rockowy „Black Spikes”, w którym śpiewa Polka Agnieszka Vrubliauskienė, wraz ze znaną litewską piosenkarką Indrė Launikonytė już w najbliższą sobotę weźmie udział w krajowych preselekcjach do Konkursu Piosenki Eurowizji 2021.
Aneta Kurowska: Co skłoniło Panie do wzięcia udziału w preselekcjach na Eurowizję 2021?
Agnieszka Vrubliauskienė: Z dziewczynami z zespołu myślałyśmy o tym już chyba od roku. Przede wszystkim dlatego, że Eurowizja to nie tylko występ muzyczny. Wszyscy czekają na jego wizualną część. Wraz z dziewczynami od pierwszych koncertów staramy się robić wizualne przedstawienia i myślę, że to bardzo pasuje do formatu Eurowizji.
Jaki utwór zespół przedstawi w preselekcjach? O czym on opowiada?
Przedstawimy utwór, który się nazywa „Don’t tell me”. Słowa do tego utworu napisałam ja. Mówi on o łamaniu stereotypów. Jest to kobiecy protest wobec standardów, które są narzucane przez społeczeństwo. Mówimy o tym, że musimy być sobą. Jeśli jesteś kobietą, to nie oznacza, że musisz być piękna i gotować w domu jedzenie. Możesz być twarda i ostra, i spełniać wszystkie swoje marzenia. Kobiety na scenie rockowej – to bardzo rzadkie zjawisko. Swoim utworem chcemy podkreślić, że kobiety również mogą grać metal.
Jak doszło do współpracy z Indrė Launikonytė?
Gdy zaczęłam myśleć o piosence, to tak naprawdę chciałam, aby to był duet. Wydawało mi się, że do nas musi dołączyć jeszcze jeden mocny głos. Tak naprawdę nie miałam innej opcji oprócz Indrė Launikonytė. Jest ona znaną artystką na scenie litewskiej. Jest to bardzo energiczna osoba, o bardzo mocnym wokalu. Znam ją od kilku lat i po prostu wiedziałam, że musi to być ona i nikt inny.
Czy trudno jest się przygotowywać do występu w warunkach kwarantanny?
Przygotowanie do występu naprawdę nie było łatwe. Po pierwsze dowiedziałyśmy się, że bierzemy udział w eliminacjach dwa tygodnie przed występem. W tym czasie musiałyśmy przemyśleć cały występ, dekoracje i wygląd. Drugą przyczyną jest oczywiście kwarantanna. W pierwszym tygodniu spotykałyśmy się online na Zoomie, uzgadniałyśmy występ, wygląd i dekoracje. Kilka dni przed występem zaczęłyśmy się spotykać na żywo i układać choreografię. Gdyby nie kwarantanna miałybyśmy o wiele więcej spotkań na żywo, które mają o wiele więcej plusów.
Czy nie odstrasza Panie fakt, że w finale preselekcji weźmie udział zespół „The Roop”, który w ubiegłym roku miał ogromną szansę, by zwyciężyć w Konkursie Piosenki Eurowizji?
Tak naprawdę nie, nie myślimy o tym. Życzymy powodzenia „The Roop”, jak również wszystkim innym zespołom. Nie od nas to zależy. Robimy maksimum ze swojej strony. Mamy wiadomość, swoją piosenkę. Czyja piosenka i występ będą warte zwycięstwa, wybierze społeczeństwo i komisja.
Jak Panie oceniają pozostałych rywali?
To jest trudne pytanie. Chyba w żaden sposób (śmiech). Już miałyśmy pierwsze filmowanie i wystąpiłyśmy pierwsze. Ze względu na kwarantannę nie miałyśmy żadnej możliwości, żeby zobaczyć jak wystąpiły inne zespoły. Miałyśmy pół godziny na swój występ i tyle. Nie wiemy ani jak inni wyglądają, jakie piosenki wykonują, dlatego trudno jest oceniać. Zobaczymy to już w sobotę.
„Black Spikes” jest młodym zespołem. Niedawno wydałyście debiutowy winyl. Jest to ogromny sukces, uwzględniając, że rok 2020 był trudnym okresem dla twórców. Co jest kluczem do sukcesu w przypadku „Black Spikes”?
Jesteśmy kobietami i gramy muzykę ciężką, a to jest nietypowe dla sceny litewskiej. Chyba nawet nie tylko litewskiej (śmiech). Nie skupiamy się jedynie na muzyce. Ważny jest cały występ: jak wyglądamy, co robimy na scenie, jak poruszamy się. Od ubiegłego roku razem z nami występują dwie tancerki, które pomagają uzupełnić cały występ. Tym się też wyróżniamy, ponieważ na scenie muzyki ciężkiej takich elementów nie jest dużo.
Kobiecy zespół „Black Spikes” został założony przez wilnianki jesienią 2018 roku. Rok później dziewczyny zwyciężyły w konkursie młodych zespołów „Garažas'19”. Wiosną ubiegłego roku zespół wydał solowy album „Šešėlių vedami”, który ukazał się również w formacie płyty winylowej.
„Pabandom iš naujo” czyli krajowe preselekcje na Eurowizję startują w sobotę w LRT, o godz. 21.00. Widzowie mogą oddawać swoje głosy na faworytów, które w końcu programu będą sumowane z ocenami jurorów. Zachęcamy, aby oddać swój głos na Agnieszkę Vrubliauskienė i zespół „Black Spikes”.
Agnieszka Vrubliauskienė: Z dziewczynami z zespołu myślałyśmy o tym już chyba od roku. Przede wszystkim dlatego, że Eurowizja to nie tylko występ muzyczny. Wszyscy czekają na jego wizualną część. Wraz z dziewczynami od pierwszych koncertów staramy się robić wizualne przedstawienia i myślę, że to bardzo pasuje do formatu Eurowizji.
Jaki utwór zespół przedstawi w preselekcjach? O czym on opowiada?
Przedstawimy utwór, który się nazywa „Don’t tell me”. Słowa do tego utworu napisałam ja. Mówi on o łamaniu stereotypów. Jest to kobiecy protest wobec standardów, które są narzucane przez społeczeństwo. Mówimy o tym, że musimy być sobą. Jeśli jesteś kobietą, to nie oznacza, że musisz być piękna i gotować w domu jedzenie. Możesz być twarda i ostra, i spełniać wszystkie swoje marzenia. Kobiety na scenie rockowej – to bardzo rzadkie zjawisko. Swoim utworem chcemy podkreślić, że kobiety również mogą grać metal.
Jak doszło do współpracy z Indrė Launikonytė?
Gdy zaczęłam myśleć o piosence, to tak naprawdę chciałam, aby to był duet. Wydawało mi się, że do nas musi dołączyć jeszcze jeden mocny głos. Tak naprawdę nie miałam innej opcji oprócz Indrė Launikonytė. Jest ona znaną artystką na scenie litewskiej. Jest to bardzo energiczna osoba, o bardzo mocnym wokalu. Znam ją od kilku lat i po prostu wiedziałam, że musi to być ona i nikt inny.
Czy trudno jest się przygotowywać do występu w warunkach kwarantanny?
Przygotowanie do występu naprawdę nie było łatwe. Po pierwsze dowiedziałyśmy się, że bierzemy udział w eliminacjach dwa tygodnie przed występem. W tym czasie musiałyśmy przemyśleć cały występ, dekoracje i wygląd. Drugą przyczyną jest oczywiście kwarantanna. W pierwszym tygodniu spotykałyśmy się online na Zoomie, uzgadniałyśmy występ, wygląd i dekoracje. Kilka dni przed występem zaczęłyśmy się spotykać na żywo i układać choreografię. Gdyby nie kwarantanna miałybyśmy o wiele więcej spotkań na żywo, które mają o wiele więcej plusów.
Czy nie odstrasza Panie fakt, że w finale preselekcji weźmie udział zespół „The Roop”, który w ubiegłym roku miał ogromną szansę, by zwyciężyć w Konkursie Piosenki Eurowizji?
Tak naprawdę nie, nie myślimy o tym. Życzymy powodzenia „The Roop”, jak również wszystkim innym zespołom. Nie od nas to zależy. Robimy maksimum ze swojej strony. Mamy wiadomość, swoją piosenkę. Czyja piosenka i występ będą warte zwycięstwa, wybierze społeczeństwo i komisja.
Jak Panie oceniają pozostałych rywali?
To jest trudne pytanie. Chyba w żaden sposób (śmiech). Już miałyśmy pierwsze filmowanie i wystąpiłyśmy pierwsze. Ze względu na kwarantannę nie miałyśmy żadnej możliwości, żeby zobaczyć jak wystąpiły inne zespoły. Miałyśmy pół godziny na swój występ i tyle. Nie wiemy ani jak inni wyglądają, jakie piosenki wykonują, dlatego trudno jest oceniać. Zobaczymy to już w sobotę.
„Black Spikes” jest młodym zespołem. Niedawno wydałyście debiutowy winyl. Jest to ogromny sukces, uwzględniając, że rok 2020 był trudnym okresem dla twórców. Co jest kluczem do sukcesu w przypadku „Black Spikes”?
Jesteśmy kobietami i gramy muzykę ciężką, a to jest nietypowe dla sceny litewskiej. Chyba nawet nie tylko litewskiej (śmiech). Nie skupiamy się jedynie na muzyce. Ważny jest cały występ: jak wyglądamy, co robimy na scenie, jak poruszamy się. Od ubiegłego roku razem z nami występują dwie tancerki, które pomagają uzupełnić cały występ. Tym się też wyróżniamy, ponieważ na scenie muzyki ciężkiej takich elementów nie jest dużo.
Kobiecy zespół „Black Spikes” został założony przez wilnianki jesienią 2018 roku. Rok później dziewczyny zwyciężyły w konkursie młodych zespołów „Garažas'19”. Wiosną ubiegłego roku zespół wydał solowy album „Šešėlių vedami”, który ukazał się również w formacie płyty winylowej.
„Pabandom iš naujo” czyli krajowe preselekcje na Eurowizję startują w sobotę w LRT, o godz. 21.00. Widzowie mogą oddawać swoje głosy na faworytów, które w końcu programu będą sumowane z ocenami jurorów. Zachęcamy, aby oddać swój głos na Agnieszkę Vrubliauskienė i zespół „Black Spikes”.
źródło: Aneta Kurowska, fot. Black Spikes
Więcej na ten temat