W Wilnie odbył się protest w związku z łamaniem zasad demokracji w Rosji

Foto: BNS/Rokas_Lukosevicius/15min.lt
podpis źródła zdjęcia

W sobotę po południu odbyła się pikieta pod ambasadą Rosji w Wilnie, aby zwrócić uwagę na naruszenia praw człowieka i demokracji w tym kraju.

Kampania zorganizowana przez kilku polityków i osoby publiczne, mająca na celu wykazanie solidarności z protestami w Rosji po aresztowaniu opozycyjnego Aleksieja Nawalnego, przyciągnęła około stu osób. Za namową organizatorów starali się oni przestrzegać odległości i innych wymogów bezpieczeństwa ze względu na wprowadzoną na Litwie kwarantannę.

„Te działania mają miejsce także w Rosji, to solidarność (…). Rosyjscy Demokraci żyją i mają się dobrze, myślę, że w rosyjskim społeczeństwie następuje przełom i ważne jest, aby ci ludzie się nie bali, odważnie wyrażali swoje stanowisko” - powiedział dziennikarzom Laurynas Kasčiūnas, jeden z organizatorów kampanii i przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Sejmu.

Ma on nadzieję, że międzynarodowa presja pomoże zapewnić, że „nie będzie terroru ani represji ze strony oficjalnych struktur ścigania Rosji”.

„Jednocześnie jest to sygnał dla społeczności międzynarodowej, że Rosja - to nie tylko Putin, są także demokraci, którzy chcą stworzyć trochę inne państwo” - powiedział L. Kasčiūnas, który ma również nadzieję, że Unia Europejska zgodzi się na sankcje wobec osób zaangażowanych w zatrzymanie Nawalnego.

Podczas akcji policja zatrzymała osobę, która przyniosła flagę separatystycznej republiki Donieckiej, która nie jest uznawana przez społeczność międzynarodową, i próbowała utrudnić akcję. Urzędnicy twierdzili również, że pikieta godzinowa była ustalana z wyprzedzeniem, nie odnotowali żadnych naruszeń z powodu wymogów kwarantanny.

Wśród uczestników kampanii byli obywatele Rosji i Ukrainy mieszkający na Litwie.

„Myślę, że ludzie w Rosji są już tak znudzeni, że presja na rząd rośnie, zwłaszcza po zmianach w konstytucji, kiedy Putin „wybrał” siebie na prezydenta. Dzieje się to na całym świecie i szczerze wierzę, że przy takiej presji, wszystko się skończy” - powiedziała Margarita, absolwentka z Ukrainy, która mieszka na Litwie od czterech lat.

„Urodziłam się tutaj, mieszkam tu od 18 lat, ale moi krewni są w Rosji, jestem z Rosji. Dlatego bardzo ważne jest, aby naród, do którego należę, był wolny i czuł się wolny” - powiedziała Kamilė, która też kończy szkołę.

Parlamentarzysta Vytautas Bakas podkreślił również, że głównym celem kampanii jest „okazanie solidarności ze społeczeństwem rosyjskim, które dąży do życia w bezpiecznym i demokratycznym państwie”.

„Drugim powodem, dla którego to, co dzieje się w Rosji, jest ważne dla Litwy, jest bezpieczeństwo Litwy i krajów sąsiednich. To zależy od tego, co się dzieje w Rosji. Jeśli istnieje dziś grupa przestępcza, która, jak mówią sami Rosjanie, przejęła władzę i terroryzuje zarówno ich społeczeństwo, jak i inne kraje, jest to odpowiedź na klimat bezpieczeństwa wokół nich. Z drugiej strony wolna, bezpieczna Rosja byłaby ważnym partnerem Litwy” - zapewnił polityk.

W sobotę w Rosji i kilku innych krajach świata odbywają się wiece poparcia dla A. Nawalnego.

Lider rosyjskiej opozycji został aresztowany w minioną niedzielę na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, kiedy wrócił do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po ciężkim zatruciu substancją paraliżującą nerwy „Nowiczok".
źródło: JZ/ BNS, fot. BNS/Rokas_Lukosevicius/15min.lt
Więcej na ten temat