Po pół roku pracy w oddziale stacjonarnym wileńskiego hospicjum, Anna rozpoczęła pracę w działającym przy nim hospicjum domowym dla dorosłych. Tu praca polega na udzielaniu pomocy i opiece nad pacjentami w ich domach.
Jak mówi Anna, pierwszej wizycie u pacjenta zazwyczaj towarzyszy zespół hospicjum domowego, który tworzą lekarz, pracownik socjalny i pielęgniarka.
Zadanie, przed którym staje cały zespół, to pełna ocena stanu pacjenta i zakresu potrzebnej mu pomocy (przy czym usługi hospicjum świadczone są nieodpłatnie).
– Zwykle nasze główne zadania po przybyciu do pacjenta mają charakter medyczny – mówi Anna. – W najczęstszych przypadkach pacjent odczuwa silny ból, mdłości, dusi się, nie je. Oczywiście natychmiast podejmujemy wszelkie niezbędne kroki, aby mu pomóc.
Po niezwłocznym udzieleniu pomocy medycznej zespół hospicjum domowego stara się zadbać o inną niezbędną pomoc – pacjent częstokroć potrzebuje pomocy psychologa, fizjoterapeuty, duchownego.
Po pierwszej wizycie lekarz ocenia stan pacjenta, przepisuje mu leki i inne zabiegi, koryguje dolegliwości bólowe.
Jeśli okaże się, że chory potrzebuje terapii infuzyjnej, systematycznego podawania leków, opatrywania ran – dołączają pielęgniarki z zespołu hospicjum domowego.
– Na chwilę obecną mamy dwa samodzielne zespoły hospicjum domowego – opowiada Anna. – Zgodnie z zaleceniami lekarza kompletujemy zawartość dużej torby medycznej i tak wyposażeni od rana do wieczora odwiedzamy pacjentów w domach, gdzie podajemy im leki, opatrujemy rany.
Anna opowiada, że największy smutek ogarnia ją, gdy udając się do pacjenta po raz pierwszy, zastają chorego, który od tygodnia nie wziął niczego do ust, jest opuszczony, bez należytej opieki.
Udzielenie pomocy choremu w takim stanie bywa nie lada wyzwaniem.
– To bardzo smutne, że tak mało osób wie o istnieniu hospicjum – mówi Anna. – Mówię tu nawet nie tyle o zwykłych ludziach, co o lekarzach rodzinnych. Często odbieram telefony z zapytaniami, kim jesteśmy, jakie usługi świadczymy, w jaki sposób pracujemy. Większość pytających jest zaskoczona, gdy dowiaduje się, że świadczone przez hospicjum usługi dla pacjentów są bezpłatne.
Z oddziału intensywnej terapii chorób onkologicznych do domu
Anna denerwuje się najbardziej tym, że po intensywnym leczeniu onkologicznym pacjent jest informowany o zakończeniu terapii, a tym samym – leczeniu, po czym zostaje wypisany ze szpitala i w sumie… pozostawiony sam sobie.
– Pacjenci onkologiczni myślą wtedy, że to już koniec ich życia… kropka… – opowiada Anna. – Dlatego ważne i konieczne jest, by wszyscy litewscy lekarze, a zwłaszcza lekarze rodzinni, posiadali bogatszą wiedzę o medycynie paliatywnej, wiedzieli, jakie usługi świadczy hospicjum, proponowali ciężko chorym osobom skorzystanie z tych usług, dawali ludziom nadzieję…
– Wiadomo, wiąże się to z koniecznością wypełnienia przez lekarza ogromu dokumentów, bo każde skierowanie wymaga załączenia całej dokumentacji – mówi Anna. – Ale właśnie w takich chwilach lekarze mogą i powinni wykazać się dobrą wolą i chęcią pomocy. Osobiście, na prośbę krewnych pacjentów, wielokrotnie musiałam dzwonić do lekarzy rodzinnych i prosić o przepisanie opieki hospicyjnej swoim pacjentom. Krewni narzekali, że sami nie są w stanie tego wyprosić i nie znajdują nieraz możliwości otrzymania takiego skierowania.
Postawa pacjenta jako czynnik decydujący
Jak twierdzi Anna, jednym z najważniejszych czynników postępu w leczeniu jest postawa chorego wobec choroby. Nadzieja na przeżycie, wola i siła do walki to elementy, o które zespół hospicyjny stara się zawalczyć szczególnie.
Stan fizyczny pacjenta i zdolność do przeciwstawiania się chorobie w dużej mierze zależą od stanu psychicznego pacjenta.
– Zdarza się, że przyjeżdżam do pacjenta i słyszę: „Lekarze powiedzieli, że zostały mi dwa tygodnie…” – opowiada Anna. – Nie rozumiem, jak można człowiekowi tak powiedzieć? Skąd lekarz może to wiedzieć? Wszystko jest w rękach Boga. Każdy człowiek będzie żył tyle, ile mu będzie dane. Po przyjeździe do pacjenta zawsze powtarzam: „Proszę tylko w żadnym wypadku nie rozpaczać, to na pewno nie jest jeszcze koniec. Powalczymy jeszcze, na pewno nie jest tak źle!”.
Anna opowiada, że krewni pacjentów często pytają, jak mogą pomóc, co jeszcze mogą uczynić dla chorych członków swojej rodziny.
– Możecie ich wesprzeć tylko swoją miłością – odpowiadam – niczym więcej – mówi Anna. – Usiądźcie obok, potrzymajcie bliską osobę za rękę, powiedzcie, jak bardzo ją kochacie i jak bardzo jest wam droga.
Działalność hospicjum w czasie pandemii
Anna opowiada, że pandemia nieco skorygowała działalność hospicjum, jednak ani na chwilę nie przerwało ono i nie ograniczyło świadczonych pacjentom usług i pomocy.
– W czasie pandemii trudniej jest wykonać badania w przychodni, trudniej sprowadzić lekarza do domu chorego, by zbadał i ocenił stan zdrowia – opowiada Anna. – Nie jest też łatwo nosić przez cały dzień maseczkę, stale dezynfekować torby medyczne i samochód… Wiemy jednak, że pomoc hospicjum nie może ustać nawet na godzinę.
Zdaniem Anny, przyjazd do domu pacjenta nie jest zbyt bezpieczny, gdyż tam towarzyszą mu inne osoby, krewni, którzy nie posiadają wykonanych testów w kierunku Covid-19, w związku z czym istnieje ryzyko zarażenia.
– Pamiętam niedawną wizytę w domu jednego z pacjentów – opowiada Anna. – Opiekę nad nim sprawował jego krewny. – Kiedy przyjrzałam się dokładniej, zauważyłam, że ten krewny bardzo źle się czuje, chwieje się, kilkakrotnie o mało nie upadł. Zbadałam wówczas i jego. Okazało się, że ma gorączkę i podwyższone ciśnienie. Natychmiast wezwałam mu karetkę.
Wieczorem Annę poinformowano, że u krewnego chorego zdiagnozowano koronawirusa, oraz obustronne zapalenie płuc.
Mimo to ani pacjent, ani Anna nie zarazili się.
Oddział stacjonarny hospicjum
Anna opowiada, że nie jest łatwo trafić do stacjonarnego oddziału hospicjum. Jest ono nieduże, zaś liczba chorych znacznie przewyższa liczbę dostępnych łóżek.
Dlatego czasem trzeba na to miejsce w hospicjum zaczekać, a w tym czasie skorzystać z usług hospicjum domowego dla dorosłych.
– Oczekując na miejsce na oddziale stacjonarnym, pacjenci otrzymują świadczenia w ramach hospicjum domowego dla dorosłych – opowiada Anna. – We wszystkich przypadkach staramy się nie zostawiać pacjentów samych – tego obawiają się najbardziej. Pacjenci i członkowie ich rodzin zazwyczaj po raz pierwszy stają w obliczu poważnej choroby i bólu, nie wiedzą więc, jak opiekować się pacjentem, często nie potrafią nawet założyć mu pieluchy.
Sam pacjent chce jak najdłużej pozostać w domu. W końcu jednak nieznośny ból mu to uniemożliwia i musi udać się do hospicjum stacjonarnego.
Choroby onkologiczne łączą się z bólem – opowiada Anna. – To ogromny ból, z którym nie zawsze można sobie poradzić. Właśnie w takim przypadku potrzebna jest pomoc profesjonalnego zespołu hospicyjnego.
Jak żyć z poważną chorobą?
Zespół hospicjum domowego wspiera i pomaga nie tylko pacjentom, ale także członkom ich rodzin, którzy bardzo często są zmartwieni, zrozpaczeni, wręcz załamani chorobą bliskiej im osoby.
Anna wspomina, jak pewnego razu rozmawiała z żoną jednego z pacjentów o tym, jak by żyła, gdyby dowiedziała się, że cierpi na poważną chorobę.
Rozmowę kobiet usłyszał również pacjent.