Dziennikarka niezależnego białoruskiego portalu TUT.by Kaciaryna Barysewicz wyszła dziś rano z więzienia po odbyciu 6 miesięcy kary pozbawienia wolności. Dzień wcześniej wszczęto sprawę karną dotyczącą przestępstw podatkowych i zatrzymano kilkanaście osób pracujących w tym portalu.
Kaciaryna Barysiewicz odbywała karę za ujawnienie wyników badań krwi zabitego przez milicję zwolennika opozycji Ramana Bandarenki. Dziennikarka podała, że wbrew oficjalnej wersji, ofiara milicyjnej przemocy nie była pijana. Po wyjściu na wolność Kaciaryna Barysiewicz stwierdziła, że białoruski reżim lepiej traktuje morderców niż skazanych za wolność słowa.
Wejście do redakcji portalu TUT.by, w którym pracuje Kaciaryna Barysiewicz, jest zamknięte, a sam portal został zablokowany. 13 pracowników, w tym redaktor naczelną Marynę Zołatawą zatrzymano. Ten niezależny serwis jest stałym obiektem krytyki ze strony władz i mediów państwowych, które zarzucają mu „wywrotowość” i wspieranie protestów.
Unijna dyplomacja ostrzega Białoruś, że łamanie praw człowieka nie może pozostać bezkarne i domaga się zwolnienia więźniów politycznych. Dotyczy to między innymi zatrzymanych w marcu liderów polskiej mniejszości na Białorusi. Według nieoficjalnych informacji zostali oni przewiezieni z aresztu w Mińsku do aresztu śledczego w Żodzino. Rodziny już od kilku tygodni nie otrzymują od nich korespondencji.
Rzecznik szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, Peter Stano, oświadczył, że unia wraz ze społecznością międzynarodową koordynuje wysiłki w celu pociągnięcia białoruskich władz do odpowiedzialności.
Więcej na ten temat