82 lata temu, 3 września 1939 roku, Francja i Wielka Brytania wypowiedziały wojnę III Rzeszy. Doszło do tego po odrzuceniu przez rząd niemiecki ultimatum z żądaniem natychmiastowego wycofania Wehrmachtu z Polski i Wolnego Miasta Gdańska.
Konflikt z Polską przekształcił się w wojnę światową, choć Francja i Wielka Brytania ograniczyły się jedynie do działań dyplomatycznych, nie udzielając Polsce - zaatakowanej wcześniej przez Niemcy - realnej pomocy wojskowej. Tymczasem państwa te, będące naszymi sojusznikami, w myśl zawartych umów były zobowiązane do podjęcia ofensywy w ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia działań wojennych przeciw drugiemu sprzymierzonemu krajowi.
Wypowiedzenie przez Francję i Wielką Brytanię wojny Niemcom zostało przyjęte bardzo entuzjastycznie przez Polaków.
Gdy 1 września 1939 roku Niemcy zaatakowały nasz kraj, dowództwo nie miało wątpliwości co do przewagi nazistowskich wojsk. Celem wojny obronnej nie było jednak odparcie Niemców, ale związanie ich dywizji i utrzymanie oporu aż do momentu, gdy Francja i Wielka Brytania czynnie przystąpią do wojny.
Wielka ofensywa aliancka szybko jednak okazała się fikcją.
Już 12 września 1939 roku, mimo wypowiedzenia wojny, na posiedzeniu Najwyższej Rady Wojennej Sprzymierzonych, podczas tajnej konferencji w Abbeville, Francja i Wielka Brytania postanowiły o niepodejmowaniu ofensywy. Było to złamanie zobowiązań sojuszniczych. Ambasadorowie Rzeczypospolitej: w Wielkiej Brytanii - Edward Bernard Raczyński i we Francji - Juliusz Łukasiewicz bezskutecznie próbowali wyegzekwować wywiązanie się tych krajów z zawartych umów.
Bierność Wielkiej Brytanii i Francji ułatwiła Stalinowi podjęcie decyzji o zaatakowaniu Polski, co nastąpiło 17 września.
Okres od września 1939 do maja 1940 roku zyskał angielską nazwę „udawana wojna” - „phoney war”, a po niemiecku - „wojna na siedząco” - „Sitzkrieg”. Wojna polegała na bezczynności lądowych sił francuskich i niemieckich na zachodniej granicy III Rzeszy.
Wehrmacht wykorzystał ten czas do przygotowania ofensywy na Zachodzie, którą Hitler rozpoczął wiosną 1940 roku, atakując tym razem kraje zachodniej Europy. Dopiero wtedy nastąpiło faktyczne rozszerzenie konfliktu na skalę światową.
Strategia obrony terytorium Polski w koncepcji naczelnego wodza marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego była oparta na sojuszniczej umowie z Zachodem.
Brak interwencji militarnej Brytyjczyków i Francuzów umożliwił Niemcom i od 17 września także Sowietom pokonanie polskiego oporu i rozbiór państwa. 1 września od południa zaatakował nas trzeci kraj - Słowacja, która przekroczyła granicę bez wypowiedzenia wojny, rozpoczynając okupację polskiego Spiszu i Orawy.
Z powodu zaciętego oporu Polaków podczas kampanii wrześniowej, Trzecia Rzesza nie była w stanie wycofać i przerzucić na Zachód żadnych jednostek bojowych z frontu polskiego.
Był to jedyny okres w latach 1939-1940, gdy alianci, dzięki silnemu oporowi Polski, posiadali na froncie zachodnim przewagę liczebną i strategiczną nad armią niemiecką. Przewaga ta nie została wykorzystana.
Po zakończeniu II wojny światowej, w trakcie procesu norymberskiego, niemiecki marszałek polny Wilhelm Keitel i generał Alfred Jodl oświadczyli, że Wehrmacht, odnoszący sukcesy w osobnych kampaniach przeciwko Polsce, a później - Francji, nie sprostałby wojnie na dwa fronty w 1939 roku.
Według świadectwa Jodla: „Do roku 1939 byliśmy oczywiście w stanie sami rozbić Polskę. Ale nigdy, ani w roku 1938, ani w 1939, nie zdołalibyśmy naprawdę sprostać skoncentrowanemu wspólnemu atakowi tych państw (Wielkiej Brytanii, Francji, Polski). I jeśli nie doznaliśmy klęski już w roku 1939, należy to przypisać jedynie faktowi, że podczas kampanii polskiej około 110 dywizji francuskich i brytyjskich pozostało kompletnie biernych wobec 23 dywizji niemieckich”.
źródło: IAR, fot. PAP/ Adam Warżawa
Więcej na ten temat