40 lat temu, 13 grudnia, w Polsce władze komunistyczne wprowadziły stan wojenny. W czasie jego trwania internowano ponad 10 tys. działaczy związanych z Solidarnością. Zginęło ok. 40 osób.
Urszula Doroszewska, ambasador Polski na Litwie, na początku lat 80. ubiegłego wieku była redaktorką podziemnej gazety. Za swoją działalność trafiła na listę osób do internowania. Władze komunistyczne wysłały za nią list gończy.
Krystyna Adamowicz pracowała wówczas w „Czerwonym Sztandarze”. Wieczorem 12 grudnia do redakcji dotarła informacja, że coś się w Polsce wydarzy. W południe kolejnego dnia przyszła wiadomość z radzieckiej agencji informacyjnej TASS o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Cenzor zlecił publikację i nie dopuścił żadnych zmian w informacji.
13 grudnia o północy oddziały ZOMO rozpoczęły ogólnokrajową akcję aresztowań działaczy opozycyjnych. Kilkadziesiąt minut przed północą rozpoczęła się akcja „Azalia” mająca na celu opanowanie i wyłączenie obiektów teletransmisyjnych i central telefonicznych. Zaraz po północy zamilkły cywilne telefony, w tym także w ambasadach i konsulatach. Jednocześnie w ramach akcji „Jodła” odbywały się zatrzymania osób uznanych za groźne dla bezpieczeństwa państwa.
W czasie stanu wojennego w Polsce zginęło ok. 40 osób, w tym 9 górników podczas pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek”.
W Polsce 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego upamiętniono w wielu miejscach. Wieńce złożono m.in. przed budynkiem dawnego komisariatu milicji na ulicy Jezuickiej w Warszawie, gdzie 12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk został pobity przez trzech milicjantów. Odsłonięto tablicę pamiątkową „Zginęli za wolność Polską”, wręczono medale Stulecia Odzyskanej Niepodległości zasłużonym działaczom Solidarności. Władze Polski zachęcają do upamiętnienia ofiar tamtych wydarzeń i zapalenia dziś wieczorem w oknach „Światła Wolności”.
źródło: Info Wilno
Więcej na ten temat