Tego dnia – jak nakazuje tradycja – każdy powinien skosztować choć jednego pączka. W tłusty czwartek pełne ręce roboty mają polskie cukiernie. Tam od rana odbywa się sprzedaż słodkości wypiekanych przez całą noc, a nawet wczorajszym popołudniem.
„Tłusty czwartek pączkami fetuje, a od Popielca ścisły post szykuje”

podpis źródła zdjęcia
Działająca 40 lat warszawska cukiernia pana Grzegorza Antolaka serwuje dziś pączki i faworki. Jak zapewnia właściciel, towaru nie zabraknie, nawet dla spóźnialskich.
„To bardzo ważny dzień dla każdego cukiernika, również dla Polaków to dzień tradycyjny. Nasz punkt otwieramy już o godz. 7.00 – dwie godziny wcześniej niż zwykle. W tłusty czwartek robimy 20 tys. pączków, gdzie normalnie w tygodniu dziennie produkujemy ich 300–400” – szacuje Grzegorz Antolak.
Pan Grzegorz stawia na tradycyjną metodę produkcji pączków i faworków. Jak mówi, jego klienci przeważnie szukają sprawdzonych smaków i dopasowanych receptur.
„Na rynku jest trochę nowości, nowych posypek, dużo nowych nadzień. My staramy się podtrzymywać tradycję tego zakładu i robimy te produkty tak, jak się je robiło tutaj zawsze. Najważniejsze przy pączkach jest dbanie o ciepło. Ciasto drożdżowe jest delikatne, lekkie – nie lubi zimnych składników i przeciągu. Najlepiej wysmażać je na smalcu wieprzowym – wtedy się dobrze wypiekają i wpływa to na ich smak. Wszystkie składniki powinniśmy lekko ogrzać, przykładowo świeże mleko, świeże jaja, masło, dodajemy też cukier waniliowy. Receptura powinna być zbilansowana – ani za bogata, ani za biedna” – wyjaśnia właściciel.
Tłusty czwartek to ostatni czwartek przed Środą Popielcową rozpoczynającą w Kościele katolickim czas Wielkiego Postu.
Rozpoczyna również symbolicznie ostatni tydzień karnawału.
W Polsce zwyczaj jedzenia pączków w tym okresie praktykowany jest od XVI w.
źródło: IAR, fot. PAP/ Paweł Supernak
Więcej na ten temat