Wywiad Prezydenta RP dla BBC

Wywiad Prezydenta RP dla BBC, fot. KPRP/ Marek Borawski
podpis źródła zdjęcia

Jeżeli Pani Redaktor mnie pyta, czy Putin może użyć broni chemicznej, to wydaje mi się, że Putin może w tej chwili użyć wszystkiego. Zwłaszcza że ma sytuację bardzo trudną. Bo trzeba sobie jasno powiedzieć, i to mówi również większość ekspertów, politycznie tę wojnę w zasadzie już przegrał. A militarnie wcale jej nie wygrywa. Mimo – wydawałoby się – gigantycznej przewagi armii rosyjskiej nad ukraińską, bo jeżeli weźmiemy kartkę papieru i podliczymy dane, to przewaga jest miażdżąca, nie potrafi wygrać tej wojny – powiedział Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie udzielonym brytyjskiej telewizji BBC One.

Pytany, czy jeśli prezydent Putin użyłby broni chemicznej, będzie to moment, w którym NATO musi się zaangażować, odpowiedział: – Oczywiście wszyscy mają nadzieję, że jednak się na to nie odważy, że nie użyje broni masowego rażenia, ani broni chemicznej, ani broni biologicznej, ani tym bardziej żadnej formy broni nuklearnej. Natomiast, jak mówimy w Polsce trochę z angielska, jeżeli użyje któregokolwiek rodzaju broni masowego rażenia, to będzie to swoisty „game changer” w tej całej sprawie i z całą pewnością Sojusz Północnoatlantycki, jego liderzy, przywódcy, na czele ze Stanami Zjednoczonymi będą musieli usiąść razem i naprawdę bardzo poważnie się zastanowić, co w tej sytuacji zrobić. Bo to zaczyna być wtedy groźne nie tylko dla Europy, nie tylko dla naszej jej części, dla naszego regionu, dla Europy Środkowej, ale dla całego świata. 

Prezydent był także pytany o kwestię przekazania Ukrainie myśliwców MIG.

– Kwestia myśliwców MIG-29, które są w dyspozycji polskiej armii, jest oczywiście kwestią bardzo wrażliwą. Pojawiały się różne głosy w kwestii przekazania, nieprzekazania. Nie ma co kryć, polska opinia publiczna bardzo mocno się obawiała tego ruchu z tego względu, że strona rosyjska wyraźnie zapowiadała, że uzna to za niemalże wypowiedzenie wojny. A ja, patrząc na to właśnie z tego punktu widzenia, o którym przed chwilą mówiłem, czyli naszej odpowiedzialności wewnątrz Sojuszu – proszę pamiętać, że to są poważne samoloty – powiedział Prezydent. 

Wyjaśnił, że „ze względu na odpowiedzialność sojuszniczą Polska jako taka, sama nie przekaże tych samolotów swoją własną decyzją”. 

– Bo uważamy, że sojusznicy mogliby mieć do nas co najmniej pretensje, gdybyśmy taką decyzję podjęli. Bowiem potencjalnie mogłoby to postawić cały Sojusz w trudnej sytuacji w relacji z Rosją. Natomiast to jest bardzo poważna decyzja. Proszę pamiętać, że Prezydent Wołodymyr Zełenski, władze Ukrainy są w sytuacji skrajnie trudnej. Dla mnie jest sprawą oczywistą, że mogą zgłaszać różnego rodzaju żądania, oczekiwania. Będą zgłaszać być może też różnego rodzaju pretensje. Wszystko to jest usprawiedliwione. 

Jak dodał Andrzej Duda: – Przekazanie samolotów, jak również żądanie ze strony prezydenta Zełenskiego ustanowienia swoistej kopuły broniącej niebo nad Ukrainą, czyli zablokowanie nieba nad Ukrainą przed możliwością wchodzenia w przestrzeń powietrzną Ukrainy rosyjskich bojowych statków powietrznych, bombowców czy myśliwców jest decyzją o charakterze sensu stricto militarnym bardzo poważną. 

Bo to oznacza, że w przestrzeń powietrzną Ukrainy musiałyby zostać wysłane myśliwce NATO i prawdopodobnie doszłoby do starcia myśliwców NATO z myśliwcami rosyjskimi. Co oznaczałoby de facto wstęp do trzeciej wojny światowej. Więc to są naprawdę bardzo poważne decyzje. 

Na pytanie: „Czy jest Pan w pełni przekonany, że gdyby Rosja zaatakowała Polskę, to NATO by Was wsparło, to NATO by Was broniło?”, prezydent odpowiedział: Dlatego jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego i staramy się być członkiem jak najbardziej wiarygodnym. 

Andrzej Duda przypomniał, że w 2008 r. Rosja zaatakowała Gruzję. – Wtedy Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej był pan prof. Lech Kaczyński, którego ja byłem wtedy ministrem, tutaj, w Pałacu Prezydenckim, przy jego boku. Prezydent razem z prezydentami z Europy Środkowej zdecydował się lecieć wtedy do zagrożonego Tbilisi. I tam, na miejscu, wygłosił słynne słowa, które – niestety – okazały się prorocze. 

Powiedział: „Dzisiaj Gruzja, jutro być może Ukraina, potem kraje bałtyckie, a po nich może przyjdzie czas na mój kraj, na Polskę”. I powiedział, że Rosję trzeba zatrzymać, bo odżyły jej imperialne ambicje, które są śmiertelnie niebezpieczne dla naszej części Europy, a my nie chcemy być w rosyjskiej strefie wpływów. Byliśmy w niej, wyrwaliśmy się z tego i nigdy więcej nie chcemy tam wracać. 

Rosja wielokrotnie odbierała nam wolność, Rosja mordowała naszych obywateli, Rosja mordowała w Katyniu w czasie II wojny światowej naszych oficerów, próbując zniszczyć polską inteligencję – bo stanowili oni dużą część polskiej inteligencji. My wiemy o tym, że Rosja jest śmiertelnie niebezpieczna – niezależnie od tego, czy jest to Rosja carska, która kiedyś dokonywała w Polsce zaborów i zabrała część naszej ziemi, gdzie były wzniecane trzy powstania przeciwko carskiej Rosji, Polacy się krwawili. 

Ja się urodziłem w sowieckiej strefie wpływów – w Polsce, która nie była państwem w pełni suwerennym, w pełni wolnym. I gdy ktoś mi mówi o rosyjskim komunizmie i socjalizmie, to mam na plecach gęsią skórkę. Nigdy więcej! Nigdy więcej nie chcemy tutaj mieć sowieckich żołnierzy, nigdy więcej nie chcemy mieć tu sowieckiej strefy wpływów. 

Jest to sprzeczne z wszelkimi naszymi normami kulturowymi – to niszczenie nas jako nacji i naszej tradycji, to próby przeinaczania naszej historii. Nikt z Zachodu, kto nigdy nie był w sowieckiej niewoli, nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy. 

Andrzej Duda był pytany również o swoje regularne rozmowy z prezydentem Ukrainy. 

– Prawda jest taka, że dzwonię do Wołodymyra codziennie. On również do mnie dzwoni w różnych tragicznych momentach. […] Wołodymyr zapewnia mnie, że morale ukraińskiego wojska, gdzie jest w tej chwili ogromna rzesza ochotników, jest bardzo silne. Ci ludzie po prostu mają poczucie, że bronią swojej ojczyzny, bronią swoich domów, że zostali ohydnie i zdradziecko zaatakowani. 

Prezydent wyraził również wdzięczność dla Polaków, którzy pomagają uchodźcom: – Jestem naprawdę głęboko wdzięczny moim rodakom, bo to, co pokazują i pokazali do tej pory tutaj, w Polsce, zwykli ludzie, przyjeżdżając na granicę z tablicami „wezmę cztery osoby”, „wezmę rodzinę do domu”. 

Proszę sobie wyobrazić, że polską granicę przekroczyło 1,5 mln uchodźców, a my do tej pory nie zbudowaliśmy ani jednego obozu dla uchodźców, ponieważ wszyscy zostali przyjęci w prywatnych domach, hotelach, pensjonatach, motelach, sanatoriach, domach wypoczynkowych. 

Jak wyjaśnił Andrzej Duda, w tej chwili rząd cały czas pracuje nad wypracowaniem mechanizmów tej pomocy. – To jest w tym momencie jedno z największych naszych zmartwień. Dokładnie, żeby pomóc tym, którzy okazali się ofiarni i pomagają na co dzień, właśnie takim, którzy oddali całe swoje hotele, swoje pensjonaty.
źródło: KPRP, fot. KPRP/ Marek Borawski
Więcej na ten temat