„Presja na reżim Kremla musi pozostać silna, dopóki obietnice Moskwy dotyczące wycofania wojsk z niektórych regionów Ukrainy nie przybiorą realnych kształtów” – oświadczyła w czwartek premier Litwy Ingrida Šimonytė.
Rozmawiała ona z dziennikarzami po spotkaniu ze swoją duńską odpowiedniczką, Mette Frederiksen, w Wilnie.
„Zbrodnie wojenne popełnione przez Rosję, o których również rozmawialiśmy, oraz kłamstwa wypływające od najwyższych urzędników tego kraju są trudne do zrozumienia dla cywilizowanego świata, do którego zarówno Litwa, jak i Dania bez wątpienia należą” – zaznaczyła Šimonytė na wspólnej konferencji prasowej.
„Dlatego też bardzo trudno jest uwierzyć w obietnice Kremla dotyczące wycofania wojsk lub szczerej chęci do negocjacji” – podkreśliła premier Litwy.
„Zgodziliśmy się dziś – i myślę, że takie stanowisko zajmie zapewne większość krajów – że wszystko to można ocenić jedynie po czynach, a na pewno nie po słowach” – dodała.
Zdaniem Šimonytė, mimo szczerego pragnienia poprawy sytuacji, ważne jest, by patrzeć na nią realistycznie i zwiększać presję, a nie ją zmniejszać.
Na początku tego tygodnia Moskwa zapowiedziała, że drastycznie zmniejszy aktywność wojskową na północy Ukrainy, w okolicach Kijowa i Czernihowa, po znaczącym postępie w rozmowach pokojowych w Stambule.
Jednak oświadczenie Kremla spotkało się ze sceptycyzmem ukraińskich i amerykańskich urzędników. Uważa się, że Rosja może po prostu zmienić rozmieszczenie swoich sił.
źródło: BNS, fot. BNS/Lukas Balandis
Więcej na ten temat