To przełomowa i historyczna decyzja po wielu latach próśb, przede wszystkim Ukrainy, o jasną perspektywę członkostwa. Mimo presji państw naszego regionu, w tym Polski, politycy Europy Zachodniej robili wszystko, by tego nie obiecać. Zastanawiano się np. czy stwierdzenie – europejska perspektywa – nie jest zbyt daleko idące, mówiono o europejskiej rodzinie, drodze, wszystko, by nie wspomnieć o możliwym członkostwie Ukrainy w Unii. Zmiana nastąpiła dopiero po ataku Rosji na Ukrainę 24 lutego.
Status kandydata to dopiero pierwszy krok na drodze do Unii. Kolejnym będzie rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych. W tej sprawie zgodę będą musiały dać jednomyślnie państwa członkowskie na podstawie raportów Komisji Europejskiej o postępach w spełnianiu warunków. Same negocjacje mogą trwać latami. Ale, mimo że przyjęcie Ukrainy, a także Mołdawii do Unii może zająć, jak się przewiduje, co najmniej dekadę, to decyzja podjęta dziś na szczycie jest symboliczna, pokazuje, że kolejne kraje dawnego ZSRR zbliżają się do Unii, opuszczając rosyjską strefę wpływów.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ze „szczerym zadowoleniem” przyjął decyzję przywódców Unii Europejskiej o przyznaniu jego krajowi statusu kandydata. Na Twitterze ukraiński przywódca napisał, że „to wyjątkowy i historyczny moment w relacji między Ukrainą i Unią Europejską”.
Podziękował także za wsparcie szefowi Rady Europejskiej Charlesowi Michelowi i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. „Przyszłość Ukrainy jest w UE” – dodał Wołodymyr Zełenski.