Pracownicy Zaporoskiej Elektrowni Atomowej (ZEA) zaapelowali do społeczności międzynarodowej o zapobieżenie katastrofie atomowej.
W swym apelu napisali, że „uczucie głębokiego niepokoju o przyszłość, strachu o życie rodzin, krewnych i bliskich, o los naszych dzieci – coraz bardziej ogarnia nas, pracowników Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Przez ostatnie 5 miesięcy naruszono liczne przepisy prawne, bezpieczeństwa i ochrony przy obsłudze siłowni. A przez ostatnie 2 tygodnie elektrownia atomowa stała się w zasadzie celem ciągłych ataków wojskowych”.
Radny miasta Enerhodar Jewhenij Panow powiedział, że miasto, w którym żyje 10 tys. pracowników elektrowni, jest stale bombardowane przez rosyjskie wojska. „Rosjanie ostrzeliwują miasto z brzegu zbiornika kachowskiego” – powiedział radny. „Wyjeżdżają na brzeg zbiornika i stamtąd strzelają do Enerhodaru, by później powiedzieć, że to Ukraińskie Siły Zbrojne strzelają, choć to nieprawda. Wszyscy najwyraźniej do tej pory przekonali się, że mamy bardzo precyzyjną broń i jeśli musimy w coś trafić, to trafimy na pewno. A Rosjanie robią to, by wywołać większą panikę w mieście, dlatego ostrzeliwują miasto” – oświadczył Jewhenij Panow.
Pracownicy elektrowni podkreślają, że uderzenia artyleryjskie są za każdym razem coraz groźniejsze, a groźba zniszczenia obiektów krytycznych dla bezpieczeństwa jądrowego staje się coraz bardziej realna. Personel elektrowni atomowej ostrzega, że konsekwencje terroryzmu jądrowego mogą być znacznie gorsze, niż skutki tragedii w Czarnobylu i Fukushimie. W światowej praktyce energetyki jądrowej nie ma planów awaryjnych, opracowanych w celu ochrony obiektów atomowych w sytuacji, gdy staną się one polem bitwy.
