Iga Świątek przegrała z Sabalenką w półfinale turnieju WTA Finals

Iga Świątek przegrała z Sabalenką w półfinale turnieju WTA Finals, fot. Getty Images/Robert Prange
podpis źródła zdjęcia

Iga Świątek po porażce z Białorusinką Aryną Sabalenką 2:6, 6:2, 1:6 w półfinale WTA Finals w Fort Worth przyznała, że od dłuższego czasu czekała na odpoczynek po długim sezonie. „Jasną stroną tej porażki jest jeden wolny dzień więcej” – powiedziała liderka rankingu tenisistek.

Białorusinka imponowała przede wszystkim skutecznym serwisem. Łącznie posłała 12 asów, w tym pięć w pierwszej partii, a sześć w decydującym secie. 


„Przez cały mecz miałam spowolnioną reakcję i czasami reagowałem zbyt późno na pierwsze zagrania Aryny. W drugim secie chciałam temu zapobiec i grać bardzo ryzykownie, z dużą prędkością, z którą zazwyczaj nie gram. W trzecim secie te wszystkie piłki, która wcześniej grałam bardzo szybko, nie niestety trafiały w kort. Popełniłam kilka prostych błędów z forehandu i nie wiedziałam, jak temu zaradzić. Przez ostatnie tygodnie, gdy wychodziłam do gry odpowiednio skoncentrowana, szybko poprawiałam błędy. Być może zbyt dużo energii poświęciłam w drugim secie na »doładowanie się energetyczne«, przez co w trzecim zabrakło balansu i wyczucia, kiedy powinnam przyspieszyć, a kiedy zwolnić” – analizowała Świątek na pomeczowej konferencji prasowej. 


Poprzednio obie rywalizowały ze sobą w półfinale US Open, gdzie górą była Polka. 


„Moja porażka nie wynikała jedynie z gorszego dnia. Aryna wykorzystała swoje szanse i zagrała super mecz. Na pewno poprawiła serwis. Wydaje mi się, że w naszych poprzednich spotkaniach było więcej akcji i wymian. Teraz akcje kończyły się po dwóch uderzeniach. To nie pomogło mi w złapaniu dobrego rytmu. Z takimi pojedynkami jednak też trzeba sobie radzić i na pewno wyciągniemy z tego wnioski” – podkreśliła. 


Turniej w Fort Worth kończy świetny sezon w wykonaniu Polki – osiem tytułów, w tym dwa triumfy w Wielkim Szlemie, prowadzenie w rankingu światowym, imponująca liczba 67 zwycięstw, z czego 37 z rzędu wiosną złożyło się na najdłuższą serię w kobiecym tenisie w tym stuleciu. 


„Jasną stroną tej porażki jest dzień wolnego więcej. Trudno było nie myśleć o odpoczynku, ponieważ od stycznia jesteśmy w sezonie. Miałam sporą przerwę, ale podczas niej myślałam o tym, co wydarzy się podczas kolejnego turnieju. Miałam z tyłu głowy, że muszę się zregenerować przed kolejnymi występami. Teraz będę mogła w pełni odpocząć, bardzo na to czekałam. Spędzę kilka dni w Polsce i czekają mnie spotkania ze sponsorami. Potem wrócę do treningów” – przyznała podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego. 


Jak przyznała, mimo ciągle dość krótkiej kariery, czuje, że sporo już w sporcie przeżyła. 


„Miałam wiele sytuacji, z których wyszłam obronną ręką, rozwiązując problemy na korcie. Teraz wiem, że mogę wykorzystać tę wiedzę. Mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłym sezonie i będę sobie dobrze radziła z oczekiwaniami oraz presją wokół mnie” – oceniła. 


Mimo zakończenia udziału w WTA Finals na razie pozostanie w Fort Worth. 


„W Teksasie zostajemy jeszcze dwa dni, ale nie wiem jeszcze, na co je poświęcimy. Poniedziałek na pewno spędzę na odpoczynku” – przyznała. 


W finale Sabalenka zmierzy się z Francuzką Caroline Garcią, która w drugim półfinale wygrała z Greczynką Marią Sakkari 6:3, 6:2. 


Białorusinka przed rokiem odpadła, podobnie jak Świątek, w fazie grupowej mastersa. Teraz zagra o tytuł, a po drodze dokonała nie lada sztuki, gdyż jako trzecia w tym stuleciu w jednej imprezie pokonała trzy najwyżej notowane w świecie zawodniczki. Wcześniej, jak wyliczyli statystycy Opta, ta sztuka udała się tylko siostrom Williams – Serenie w 2002 r. w Miami i Venus 6 lat później w WTA Finals. 


„Byłam dziś na korcie wyjątkowo spokojna. Nastawiałam się oczywiście na ciężką przeprawę, ale przede wszystkim nie chciałam pozwolić Idze na łatwą wygraną, jak to miało miejsce w trzech jej ostatnich pojedynkach grupowych. Chciałam, żeby na zwycięstwo musiała solidnie zapracować. Takie nastawienie bardzo mi pomogło. Wszystkie udane akcje czy asy serwisowe przyszły jakby same, nie skupiałam się, że właśnie w tym momencie muszę tak zagrać” – powiedziała tuż po zakończeniu pojedynku 24-latka z Mińska. 

źródło: PAP, fot. Getty Images/Robert Prange
Więcej na ten temat