Jak poinformował w czwartek związek zawodowy BNS, strajk, który miał się odbyć w październiku i został przełożony po negocjacjach z administracją, mimo wszystko dojdzie do skutku, ponieważ administracja VVT odstąpiła od porozumienia, zgodnie z którym spółka zobowiązała się do podnieść płace pracowników o jedną dziesiątą od listopada.
Szef związku zawodowego Algirdas Markevičius powiedział, że strajk rozpocznie się o północy z 4 na 5 grudnia i zostanie przeprowadzony zgodnie z zarządzeniem zatwierdzonym przez sąd, czyli co najmniej połowa trolejbusów i autobusów nadal będzie kursować na każdej trasie.
Według niego planuje się, że w strajku weźmie udział około 1000 pracowników wszystkich trzech departamentów: Werek, Wirszuliszek i Antokolu.
„Strajk rozpocznie się od pierwszego kursu, jest nieterminowany […]. Zostanie zrealizowane tylko 50% każdej trasy. Jeśli tego dnia na trasie będzie 10 pojazdów, od 5 grudnia zacznie kursować tylko 5. To nie jest tak, że strajk będzie trwał dwie godziny. Wszyscy rozumiemy, że kiedyś zostaliśmy oszukani, więc będzie to miało miejsce bez pośrednich postojów – aż do zwycięstwa, aż do układu zbiorowego z istniejącym systemem wynagradzania pracy” – powiedział A. Markevičius
VVT poinformowało w tym tygodniu, że wycofuje się z porozumienia osiągniętego pod koniec września, ponieważ w dalszych negocjacjach nie udało się dojść do porozumienia w sprawie proponowanego przez spółkę nowego systemu płac. VVT obiecuje jednak dotrzymać zobowiązań i podnieść wynagrodzenia pracowników o 10–20%.
„W trakcie negocjacji VVT udało się uzgodnić część żądań związku zawodowego w zakresie organizacji pracy, ale obie strony nie znalazły porozumienia w zasadniczej kwestii – podwyżce płac” – podkreśla spółka.
Sam związek zawodowy twierdził, że gdy pod koniec września zawarto pokój, nie uzgodniono, że firma podniesie płace dopiero po zmianie zasad wynagradzania. Zdaniem związku te zasady są w dużej mierze niekorzystne dla pracowników.