W ciemnym korytarzu 61-letni mężczyzna stawia swoje ostatnie kroki. Po blisko trzech dekadach spędzonych w celi śmierci w Teksasie, 1 października 2024 roku otrzymuje śmiertelny zastrzyk. To jego ostatnia noc, lecz mimo wszystko w jego głosie nie ma strachu. W ostatnich chwilach życia, zanim trucizna zacznie krążyć w jego żyłach, podnosi wzrok na zgromadzonych i mówi: „Przepraszam”. Następnie, ku zaskoczeniu wszystkich, cicho śpiewa „I Trust in God”. Czy w świecie, który tak wysoko ceni prawa człowieka i wolność, możemy popierać karę, która bezpowrotnie odbiera szansę na naprawienie błędu? Czy kara śmierci jest rzeczywiście odpowiedzią na zbrodnię, czy może raczej symbolem naszej bezradności wobec zła?