W Białorusi rozpoczęły się wybory prezydenckie. Obywatele poza krajem bez prawa do głosu

Wiec Diaspory Białoruskiej na Skwerze Wolnej Białorusi w Białymstoku, fot.
Mieszkający na Litwie Białorusini zorganizowali w Wilnie protest pod hasłem „Łukaszenkę do niszczarki”, fot. Ervin Rauluševičius/ELTA
podpis źródła zdjęcia

W niedzielę w Białorusi rozpoczęły się wybory prezydenckie, w których, jak się spekuluje, ponownie zwycięży wieloletni przywódca kraju Alaksandr Łukaszenka. Jeśli tak się stanie, wkrótce rozpocznie on siódmą kadencję swoich rządów. Białorusini mieszkający poza krajem nie otrzymali prawa głosu.

Wyborcy od godziny 8:00 rano (7:00 czasu litewskiego) zaczęli udawać się do lokali wyborczych, gdzie głosowanie odbywa się po raz pierwszy od 2020 roku. To właśnie wtedy A. Łukaszenka brutalnie stłumił masowe protesty, które wybuchły z powodu podejrzeń o fałszowanie wyników wyborów.


Fala protestów ze strony opozycji


Po ujawnieniu, że zarówno na Litwie, jak i w innych krajach Białorusini nie będą mieli możliwości głosowania w niedzielnych wyborach prezydenckich, w zagranicznych państwach planowane są wydarzenia protestacyjne. Jak poinformowała liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska, w niedzielne popołudnie akcja „Łukaszenkę do niszczarki” odbędzie się również na placu Vincasa Kudirki w Wilnie.


„W wielu krajach białoruskie ambasady ludowe organizują tę akcję. Podczas niej portret dyktatora zostanie włożony do niszczarki do papieru” – skomentowała S. Cichanouska.


Według opozycjonistki, 26 stycznia Białorusini zorganizują również marsz w Warszawie, a następnie odbędzie się tam forum mające na celu pokazanie jedności narodu, zatrzymanie represji w Białorusi, uwolnienie więźniów politycznych oraz zażądanie prawdziwych demokratycznych wyborów. Jej zdaniem różne wiece, marsze i protesty przeciwko „skradzionym” wyborom odbędą się na całym świecie.


„W białoruskiej ambasadzie na Litwie tym razem nie zostanie zorganizowany lokal wyborczy. I to nie tylko na Litwie, ale na całym świecie – w żadnej ambasadzie. W rezultacie ponad milion wyborców pozbawiono możliwości głosowania” – podkreśliła S. Cichanouska.


„Oczywiste jest, że jest to konsekwencja wyborów z 2020 roku, gdy większość Białorusinów zagłosowała przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. Wówczas w kraju niszczono i fałszowano protokoły z prawdziwymi danymi, a za granicą, w niemal wszystkich lokalach wyborczych, A. Łukaszenka otrzymał nie więcej niż 10 procent głosów. Teraz chce pokazać, że wszyscy go popierają – wymyśli fantastyczne liczby. Jednak one nie będą miały żadnego znaczenia” – zaznaczyła.


„Rządamy prawdziwych demokratycznych wyborów”


Mieszkający na Litwie Białorusini zorganizowali w Wilnie protest pod hasłem „Łukaszenkę do niszczarki”. Około stu obywateli tego kraju wrzuciło plakaty z wizerunkami karaluchów z twarzą Alaksandra Łukaszenki do niszczarki do papieru.


Na plac Vincasa Kudirki w Wilnie Białorusini przybyli z historyczną symboliką narodową oraz plakatami z hasłami: „Wybory na Białorusi to cyrk klaunów”, „Litwie się udało, uda się i Białorusi”, „Wybory bez zasad”, „Łukaszenkę do Hagi”.


Celem tej akcji, podczas której deptano obecnie używaną białoruską flagę, było, jak podkreślają organizatorzy, pokazanie jedności narodu, zatrzymanie represji w kraju, domaganie się uwolnienia więźniów politycznych oraz prawdziwych demokratycznych wyborów.


„Chcemy pokazać, że wybory na Białorusi są pozbawione zasad. My, Białorusini żyjący na emigracji, jesteśmy zjednoczeni i mamy odwagę walczyć. Wszyscy chcemy, aby Białoruś była wolna” – powiedziała Natalia Kolegowa, przewodnicząca organizacji „Dapamoga”, która wspiera obywateli Białorusi przybyłych na Litwę.


Po sfałszowaniu wyników poprzednich wyborów, które odbyły się w 2020 roku, Białoruś ogarnęły masowe protesty, które zostały brutalnie stłumione. Aresztowano około 65 tysięcy osób, inni musieli uciekać z kraju. Według obrońców praw człowieka obecnie w kraju jest około 1,3 tysiąca więźniów politycznych. Wszyscy najbardziej wpływowi przedstawiciele białoruskiej opozycji są albo w więzieniu, albo za granicą.

źródło: ELTA, fot. Artur Reszko/PAP
Więcej na ten temat