Łukaszenka zdobywa siódmą kadencję – kolejne sfałszowane wybory na Białorusi

Łukaszenka zdobywa siódmą kadencję – kolejne sfałszowane wybory na Białorusi, fot. Getty Images/Contributor
Łukaszenka zdobywa siódmą kadencję – kolejne sfałszowane wybory na Białorusi, fot. Getty Images/Contributor
podpis źródła zdjęcia

Alaksandr Łukaszenka zapewnił sobie siódmą kadencję na stanowisku prezydenta, zdobywając według danych exit poll 87,6% głosów – podały białoruskie media państwowe. Niedzielne wybory, zbojkotowane przez część opozycji, zostały uznane za niedemokratyczne przez społeczność międzynarodową oraz białoruską opozycję.

Wynik wyborów przypomina farsę


Według danych opublikowanych przez państwowe media 70-letni Łukaszenka, bliski sojusznik Władimira Putina, zdobył 87,6% głosów powołując się na wyniki exit poll. Oficjalne wyniki są wciąż liczone, lecz tradycyjnie mają pokrywać się z tymi ogłoszonymi przez kontrolowaną przez rząd komisję wyborczą.


Przy braku niezależnych obserwatorów i prawdziwych kandydatów opozycji wybory te od początku były postrzegane jako narzędzie do potwierdzenia dalszej dominacji Łukaszenki. Alternatywni kandydaci zostali starannie wyselekcjonowani przez państwowy aparat władzy, co odebrało procesowi wyborczemu jakąkolwiek autentyczność.


„Decyzje zapadają w gabinetach”


Białoruski analityk polityczny, Walerij Karbalewicz, ocenił, że wyniki te nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. „Na Białorusi liczby są ustalane z góry przez aparat państwowy” – skomentował, zaznaczając, że Łukaszenka nie miałby szans w uczciwej walce wyborczej.


Od 1994 roku Łukaszenka nieustannie umacnia swoją władzę dzięki brutalnym represjom, fałszerstwom wyborczym i uzależnieniu od wsparcia Moskwy. Jak zauważył Karbalewicz, w realiach pełnych represji i inwigilacji wyborcy są zastraszeni do tego stopnia, że boją się nawet czytać wiadomości krytyczne wobec reżimu.


Zachód reaguje na farsę wyborczą


W odpowiedzi na niedzielne głosowanie szefowa polityki zagranicznej UE, Kaja Kallas, potępiła wybory jako „rażące oszustwo” i „atak na demokrację”. Słowa te odbiły się szerokim echem w zachodnich mediach, choć Łukaszenka pozostaje niewzruszony na krytykę. „Czy Unia Europejska uzna wybory, czy nie, to dla mnie bez znaczenia” – oświadczył w Mińsku.


Koszty rządów autorytarnych


W ciągu ostatnich kilku lat reżim Łukaszenki doprowadził do masowego exodusu obywateli. ONZ szacuje, że od wyborów w 2020 roku z kraju wyemigrowało 300 tys. osób. Represje polityczne doprowadziły także do tego, że obecnie w białoruskich więzieniach przebywa ponad 1,2 tys. więźniów politycznych.


Pomimo narastających sankcji nałożonych przez Zachód, Białoruś pozostaje gospodarczo zależna od Rosji, korzystając z dostępu do taniego gazu i ropy. W zamian Łukaszenka wspiera rosyjską inwazję na Ukrainę, co jeszcze bardziej podkopuje suwerenność kraju.


Protesty i opozycja w cieniu represji


Liderka białoruskiej opozycji na uchodźstwie, Swiatłana Cichanouska, zaapelowała do społeczności międzynarodowej o nieuznawanie wyborów i kolejnej kadencji Łukaszenki. W 2020 roku to właśnie ona była przez wielu uznawana za prawdziwą zwyciężczynię wyborów, które zostały brutalnie stłumione przez reżim.


Część opozycji wezwała do bojkotu tegorocznych wyborów, podczas gdy inni zachęcali obywateli do wyboru opcji „przeciw wszystkim” na karcie do głosowania. Według danych Narodowego Instytutu taką decyzję podjęło 5,1% głosujących.


Łukaszenka – strażnik stabilności?


Jak zauważył Karbalewicz, reżim Łukaszenki wykorzystuje retorykę pokoju i stabilności, aby zjednać sobie część społeczeństwa w obliczu wojny Rosji z Ukrainą. Jednak polityczna zależność od Moskwy coraz bardziej ogranicza niezależność Białorusi, która zdaje się zmierzać w kierunku całkowitego podporządkowania Kremlowi.


Pomimo międzynarodowej izolacji, Łukaszenka niezmiennie utrzymuje się u władzy, wykorzystując narzędzia autorytaryzmu i strachu, które już dawno zdusiły marzenia Białorusinów o demokracji.

źródło: ELTA/BNS/PAP, fot. Getty Images/Contributor
Więcej na ten temat