Pożary w okolicach Los Angeles (USA), w których życie straciło 29 osób, praktycznie zostały już ugaszone, ale teraz z żywiołem mierzy się Australia. Strażacy w dwóch parkach narodowych walczą tam z kilkoma szybko rozprzestrzeniającymi się pożarami lasów. Według doniesień uderzenia pioruna w poniedziałek wieczorem wywołały kilka pożarów w Parku Narodowym Grampianów około 300 km na zachód od Melbourne. Inny pożar wybuchł w Parku Narodowym Małej Pustyni, według strażaków zniszczonych zostało już prawie 65 000 hektarów terenu.
Z powodu pożarów w Parku Narodowym Małej Pustyni władze wezwały do ewakuacji wioski Dimbola. Według ratowników we wtorek sytuacja w regionie nieznacznie się poprawiła. „Bardzo się cieszę, że nie ma ofiar. Nie mamy również doniesień o osobach, które odniosłyby obrażenia” – powiedział Rick Nugent z Departamentu ds. Zarządzania Kryzysowego.
Jednak Chris Hardman, przedstawiciel straży pożarnej w Wiktorii, ostrzegł, że pożary mogą rozprzestrzeniać się w nadchodzących dniach ze względu na warunki pogodowe. Hardman zapewnia, że strażacy zrobią wszystko, co w ich mocy, aby chronić lokalnych mieszkańców. Meteorolog Kevin Parkyn przekazał, że w niektórych częściach stanu Wiktoria spodziewana jest fala upałów i istnieje większe ryzyko wystąpienia pożarów.
Naukowcy twierdzą, że zmiany klimatyczne powodują częstsze i poważniejsze pożary lasów w Australii, ponieważ upały i susze tworzą warunki szczególnie sprzyjającą rozprzestrzenianiu się ognia. Sytuacja była szczególnie trudna latem 2019 i 2020 roku. Pożary lasów i buszu zniszczyły wówczas ponad 10 milionów hektarów ziemi, a życie straciły 33 osoby i miliony zwierząt.