Język polski, choć piękny i bogaty, może czasem rzucać kłody pod nogi nawet jego rodzimych użytkowników. Wiadomo – błądzić jest rzeczą ludzką i często wynika to z nieświadomości, przyzwyczajeń lub też wpływu mowy potocznej. Niektóre błędy są drobnymi uchybieniami, innym zdarza się razić po oczach – i to nie tylko językoznawców. Które słowa najwięcej kłopotu sprawiają Polakom? Jakie słowo najczęściej zapisywane jest błędnie w Internecie? A co, według metodyków, jest piętą achillesową Polaków na Wileńszczyźnie?
Mnóstwo wyjątków gramatycznych, odstępstw od reguł i wreszcie ciągła ewolucja języka i globalizacja, to czynniki wpływające na zmiany językowe. Ludzie uczą się co raz to nowych języków, a co za tym idzie „kalkują” występujące w nich słowa, upraszczają zwroty. Warto tutaj podkreślić też rolę mieszanych rodzin i wzrastanie w wielokulturowości. Do przyczyn błędów zaliczyć można też towarzyszący nam pośpiech, przez który, zwłaszcza w mowie pisanej, nie zagłębiamy się w treść, używamy skrótów tak myślowych, jak słownych. Kiedyś słowo pisane było domeną pisarzy, dziennikarzy i naukowców. Dziś, wypowiedzieć się na forum mogą wszyscy, a wszyscy przecież popełniamy błędy.
Portal polszczyzna.pl, we współpracy z marką Nadwyraz.com, przygotował raport dotyczący dziesięciu najczęstszych błędów popełnianych przez polskich użytkowników Internetu w 2024 roku. Zwracano w nim uwagę przede wszystkim na częstotliwość, a co za tym idzie i powszechność popełnianych błędów. Jak się okazało, w zestawieniu nie było wcale wyrazów takich jak „wziąć” (błędnie: wziąść) czy „włączać” (błędnie: włanczać), które można usłyszeć w języku mówionym.
Aż 8 z 10 najczęstszych błędów dotyczyło kwestii pisowni łącznej lub rozdzielnej. Trudności sprawiają też wyrazy obcego pochodzenia. Co ciekawe, częstym błędem jest zapis stopnia wyższego przymiotnika „nie najlepszy”, który od 1 stycznia 2026 roku, zgodnie z nowymi zasadami – i pewnie ku uldze wielu użytkowników języka – przyjmie formę pisaną łącznie. Bo język ma to do siebie, że nieustannie ewoluuje, a wbrew pozorom językoznawstwo i leksykografia podążają za tymi zmianami.
Tak prezentuje się pełna lista błędów z raportu portalu polszczyzna.pl, we współpracy z marką nadwyraz.com :
1. „coniemiara” / „co nie miara” (poprawnie „co niemiara”)
2. „nota bene” (zamiast „notabene”)
3. „żygać” (zamiast „rzygać”)
4. „apropos” / „a propo” (zamiast „à propos”)
5. „nienajlepszy” (zamiast „nie najlepszy”)
6. „złodzieji” (zamiast „złodziei”)
7. „conieco” / „co nie co” (zamiast „co nieco”)
8. „invitro” (zamiast „in vitro”)
9. „napewno” (zamiast „na pewno”)
10. „na przeciwko” / „na przeciw” (zamiast „naprzeciwko” / „naprzeciw”)
Kolejność ułożona została od największej częstotliwości występowania niepoprawnego zapisu do najmniejszej. Tak więc w przypadku słowa „co niemiara”, niemal połowa z badanych użytkowników Internetu używała błędnej formy, co oznacza, że ten błąd jest wyjątkowo silnie zakorzeniony. Pojawia się więc pytanie, czy niektóre błędy mogłyby z czasem stać się powszechnie akceptowane?
Język w Internecie może ewoluować w stronę uproszczeń, które w przyszłości mogą nawet zostać uznane za poprawne – tak zazwyczaj dzieje się z językiem.
Zgodnie z raportem, najwięcej błędów językowych pochodzi z portali społecznościowych Facebook i X, a najmniej z portali internetowych. Wyniki te są spójne z danymi z poprzednich lat i potwierdzają, że charakter danej platformy wpływa na jakość języka używanego przez jej użytkowników.
Poprawność językowa a gwara
Wileńszczyzna – region o bogatej kulturze, historii i dziedzictwie, to wielowiekowe współistnienie języka polskiego z litewskim, ale też rosyjskim i białoruskim. Polacy zamieszkujący te tereny posługują się więc charakterystyczną gwarą, która, jak każda odmiana językowa, odbiega od języka literackiego. Oczywiście na uczelniach i w szkołach na lekcjach polskiego uczniowie zgłębiają tajniki poprawnej polszczyzny, jednak to właśnie gwarą posługują się na co dzień.
Na gwarę wileńską składają się przede wszystkim wpływy języków sąsiadujących. Trudno jednak określić które miejscowości na Wileńszczyźnie posługują się poprawną gwarą, a gdzie jest ona stylizowana na potrzeby np. spotkań z gawędziarzami.
Jedno jest pewne, kiedy nie wplata się do codziennych wypowiedzi rusycyzmów, to gwara wileńska ma wiele „smaczków”. Jak pięknie brzmi choćby słowo „rozwitać” w zestawieniu z polskim odpowiednikiem „pożegnać”. Warto też podkreślić, że na Wileńszczyźnie zachowało się wiele dawnych słów polskich, dziś już w Polsce mających znamiona archaizmów, a nawet zapomnianych, takich jak np. marszruta czy akuratny.
Zdaniem polonistów z progimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie, język polski niestety staje się coraz bardziej językiem obcym. To właśnie naleciałości z innych języków, a zwłaszcza rosyjskiego, stanowią blokadę w pielęgnowaniu ojczystego języka.
– Takie kalki językowe z języka rosyjskiego, jak „możno” zamiast „można”, kłopoty z koniugacją (odmianą czasowników – red.), zwracanie się do nauczyciela na „wy”, to językowe chwasty nie do wyplenienia – opowiada Bożena Ustjanowska, metodyk języka polskiego. Wśród najczęstszych błędów nauczyciele wyróżniają trudności z deklinacją, szczególnie dopełniaczem i biernikiem, formy „uczni” (zamiast „uczniów”), „próba polonezu” (zamiast „poloneza”), „osiągnięcie celi” (zamiast „celów”) czy też nadmierne używanie formy „poszedli” (zamiast „poszli”) i błędne używanie trybu przypuszczającego np. „zrobiłemby” (zamiast „zrobiłbym”).
– Marzy nam się, i mam tu na myśli chyba wszystkich polonistów, żeby uczniowie poczuli dumę ze znajomości języka polskiego, ale też, aby odpowiedzialność za słowa wypowiadane stały się czynnikiem motywującym naukę. Widzimy czasem tak dużo bylejakości, lenistwa i tzw. pójścia na łatwiznę, że czasem naprawdę ręce opadają – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Dodaje, że o ile na języku polskim jeszcze uczniowie starają się dbać o poprawność, o tyle np. na geografii czy biologii piszą z błędami. Na uwagę nauczyciela, że „góra” to jednak z „ó” odpowiadają, że geografia to nie polski...
– Dobrze, że toczą się rozmowy o poprawności językowej, że coraz więcej jest apeli o kształcenie języka, że młodzież ma coraz większą świadomość, że każdy język należałoby znać dobrze. Jednocześnie dobrze też mieć dystans do siebie i tego, co robimy. Na koniec przytoczę anegdotyczne już zdarzenie, które wydarzyło się podczas szkolnej wycieczki w Polsce. Jedna z uczestniczek wycieczki zeszła do hotelowej recepcji z okrzykiem: „Proszę pana, wanna zabiła się”. Recepcjonista zrozumiał, że „Wanda się zabiła” i nagle pobladł, zrywając się pędem do pokoju. Zdziwiona jego reakcją uczennica pobiegła za nim i poprowadziła do łazienki... Okazało się, że chodziło jej o to, że zatkała się rura w łazience i woda nie spływała.
Tak to czasem z wileńską gwarą podróżuje się po Polsce. Ma to swój urok... Błędy językowe zdarzają się każdemu – zarówno w mowie, jak i w piśmie – ale ważne jest, by mieć świadomość ich istnienia. Mimo wszystko warto pamiętać, że „mowa jest odzwierciedleniem duszy” – niech więc odzwierciedla nas jak najlepiej!