Reforma systemu podatkowego. Zmiany są kosmetyczne?

Aleksandras Izgorodinas, fot. BNS/Paulius Peleckis
Aleksandras Izgorodinas, fot. BNS/Paulius Peleckis
podpis źródła zdjęcia

Nowa koalicja zapowiada reformę systemu podatkowego. Ekonomista Aleksandras Izgorodinas szacuje, że proponowane zmiany nie będą miały wpływu na życie zwykłego obywatela, a obecna sytuacja nie służy kardynalnym reformom.

Ministerstwo Finansów przygotowało odpowiednie propozycje zmian. Zmiany ma zaaprobować Rada Koalicyjna, a później mają być przygotowane odpowiednie projekty ustaw, które trafią pod obrady Sejmu.


Proponowane zmiany


Resort finansów proponuje podwyższenie stawki podatku dochodowego od firm z 16 proc. do 18 proc., w przypadku stawek preferencyjnych, ma się to zwiększyć z obecnych 6 proc. do 8 proc. Poza tym ministerstwo chce wprowadzić stawki PIT na poziomie 20 proc. i 32 proc. 


— Proponowana reforma podatkowa, moim zdaniem, w dużym stopniu jest kosmetyczna. Nie sądzę, że będzie miała duży wpływ na gospodarkę kraju i życie jego mieszkańców. Celem reformy jest stworzenie systemu bardziej progresywnego, opartego na zasadzie, że ludzie uzyskujący większe dochody zapłacą do budżetu więcej pieniędzy. Osoby z niższymi lub średnimi dochodami nie powinny odczuć zmiany — powiedział ekonomista Aleksandras Izgorodinas.


Wśród propozycji ministerstwa jest również wprowadzenie podatku od mieszkań. Podatek miałby obowiązywać właścicieli mieszkań, których wartość wynosi ponad 20 tys. euro. Propozycja przewiduje odpowiednie stawki: do 150 tys. euro podatek wyniósłby 0,2 proc. od wartości, do 300 tys. euro — 0,5 proc., od 300 tys. do 0,5 mln euro — 1 proc. i od 0,5 mln euro — 2 proc. 


Inicjatorzy szacują, że podatek od mieszkań pomoże pozyskać dodatkowych 200 mln euro do budżetu. 


— W przypadku dochodu od nieruchomości, nawet jeśli zostanie przyjęty, to również nie powinien być zbytnio odczuwalny. Nie sądzę, że wpłynie na cenę mieszkań lub na decyzję mieszkańców w sprawie kupna lub sprzedaży nieruchomości. Równolegle widzimy, że banki zmniejszają odsetki. Dlatego moim zdaniem większy wpływ na sytuację gospodarczą, w tym również na życie mieszkańców, będą miały polityka banków oraz czynniki zewnętrzne — oświadczył Izgorodinas.


Spotkanie z prezydentem


Proponowany podatek od nieruchomości już teraz powoduje konflikty wewnątrz koalicji. Lider Związku Demokratów „W imię Litwy” Saulius Skvernelis oświadczył, że jego ugrupowanie nie poprze pomysłu. 


„Wydaje mi się, że obecny model podatkowy trzeba usprawnić, znaleźć kompromis i wówczas ruszać do przodu” — powiedział w rozmowie z dziennikiem „Verslo zinios” były premier. 


Zdaniem polityka wprowadzenie nowych podatków może być obciążeniem finansowym, zwłaszcza dla młodych rodzin, które teraz zaciągają kredyty w bankach, a spłacą je w podeszłym wieku.


W sprawie reformy podatkowej premier spotkał się z prezydentem. „Omówiliśmy konkretne propozycje i szczegóły. Prezydent miał swoje uwagi i postanowiliśmy, że do dyskusji o zmianach podatkowych dodamy pomysł dotyczący nieopodatkowanej części dochodów dla rodzin posiadających dzieci. To będzie dodatkowa kwestia również dla Rady Koalicyjnej” — oświadczył dziennikarzom po spotkaniu Gintautas Paluckas.


Szef rządu poinformował, że z głową państwa nie omawiał sytuacji wewnątrz koalicji. „Podczas spotkania przywódcy państwa naprawdę nie rozmawiają o jednej lub drugiej osobie lub rzeczach z czołówek prasowych. Jest spektrum spraw ważnych. Czas jest ograniczony. Staraliśmy się w ciągu wyznaczonego czasu omówić jak najwięcej ważnych spraw” — dodał premier.


Prezydent Banku Litwy Gediminas Šimkus sądzi, że reforma jest potrzebna, ponieważ na Litwie są zbyt niskie podatki. Jego zdaniem ulgi stosowane wobec małego biznesu często powodują, że spółki specjalnie zaniżają dochody.


Sytuacja geopolityczna


Wg premiera projekty ustaw, po uprzednim omówieniu wewnątrz koalicji, za miesiąc mają trafić do Sejmu. Tymczasem Aleksandras Izgorodinas uważa, że obecna sytuacja geopolityczna nie sprzyja dużym i kardynalnym zmianom w systemie podatkowym. 


— Nie sądzę, że Litwa potrzebuje dużej reformy ekonomicznej, ponieważ żyjemy w bardzo niestabilnych czasach. Widzimy, że ten brak stabilności ma wpływ na rynki krajów sąsiednich. Na przykład w Danii — tam oczekiwania konsumentów względem perspektywy ekonomicznej są najgorsze w historii tego kraju. Musimy bardzo uważać, aby rozwój się nie zatrzymał. Dlatego sądzę, że nie jest odpowiedni czas na duże zmiany w systemie podatkowym – wyjaśnia ekonomista.


— Trzeba albo zostawić, jak było dotychczas, albo wprowadzać reformy bardzo ostrożnie. Dojście do władzy Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych spotęgowało wiele obaw nie tylko w samej Ameryce, ale również w krajach skandynawskich — oświadczył Aleksandras Izgorodinas.


Z obliczeń resortu finansów wprowadzone zmiany pozwolą zebrać do budżetu w roku 2026 dodatkowe 224 mln euro, w roku 2027 — 454, w 2028 — 501, a w 2029 aż 542 mln euro.

źródło: TVP Wilno/Antoni Radczenko, fot. BNS/Paulius Peleckis
Więcej na ten temat