Na straganach mniej kolorowych „wałeczków” — klasyki palmiarskiej na Wileńszczyźnie

 Na straganach mniej kolorowych „wałeczków” — klasyki palmiarskiej na Wileńszczyźnie, fot. Canva
Na straganach mniej kolorowych „wałeczków” — klasyki palmiarskiej na Wileńszczyźnie, fot. Canva

„Wałeczki”, „płaskie”, „różeczkowe”, „wianeczkowe”, „figuralne” — tradycyjne palmy wileńskie na przestrzeni wielu lat zachwycały bogactwem barw i wzorów. W tym roku na Jarmarku Kaziukowym zabrakło kolorów. Dominowały przeważnie palmy w odcieniach szaro-brązowych.


Leokadia Szałkowska, palmiarka w czwartym pokoleniu mówi, że popyt na palmy w kolorach naturalnych był zawsze, zaś uwicie kolorowej palmy jest bardziej pracochłonne.


— Kolory palm zależą wyłącznie od palmiarki. W palmach w kolorach naturalnych gustują przeważnie Litwini. Najbardziej kolorowe są tradycyjne „wałeczki”. Dziś, niestety, na straganach jest coraz mniej uchodzących za palmiarską klasykę palm w kształcie wałków. Ich wicie wymaga większej pracy. Uwite są z drobniejszych kolorowych kwiatuszków, z których palmiarka tworzy najprzeróżniejsze ornamenty. Każdy zebrany kwiatek trzeba nie tylko wysuszyć, ale też ufarbować. Sama palemka jest stosunkowo nieduża, ale wymaga długiej skrupulatnej pracy. Dlatego nie wszystkie palmiarki wiją „wałeczki”, a niektóre i nie umieją. Trzeba jednak zachować ten „wałeczek”, żeby nie zaginął — opowiada w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” mistrzyni sztuki ludowej.


Nowe wymogi


— Z racji tego, że staramy się, aby tradycja wicia palm wileńskich została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO, palmiarki otrzymują wiele wskazówek dotyczących nowych wymogów. Ale dotyczą one ich tylko wtedy, gdy chodzi o udział w wystawach. Na Kaziuku czy podczas Niedzieli Palmowej każda palmiarka może sprzedawać najprzeróżniejsze palmy. Wskazówki wypływają z poszczególnych instytucji i dotyczą m.in. wysokości palmy, która nie powinna przekraczać 50 cm. Z kolei właśnie „wałeczek” został uznany za tradycyjną palmę wileńską — mówi pani Leokadia.


Piękna sztuka ludowa


Cieszy się, że pielęgnowana od stuleci przez mieszkańców Wileńszczyzny tradycja wicia plam nie zanikła. Piękna sztuka ludowa przetrwała w podwileńskich Nowosiołkach, Ciechanowiszkach, Wojewodziszkach, Płocieniszkach, Krawczunach i innych miejscowościach. — Moja córka byłaby już palmiarką w piątym pokoleniu. Gdy już nie miałam nadziei, że zacznie pielęgnować rodzinną tradycję, zainteresowała się wiciem palm, podobnie jak i córka mojej bratowej. Podstawy tego rzemiosła przybliżam też w szkołach. Cieszę się, że dzieci chętnie biorą udział w zajęciach edukacyjnych z wicia palm — opowiada nasza rozmówczyni.


Palmy wileńskie zawsze były pełne barw


Agata Granicka jest palmiarką w siódmym pokoleniu. W Nowosiałkach wije palmy razem z mamą Danutą Wiszniewską.


— Palmy wileńskie zawsze były pełne barw. Kolory, które najczęściej występowały to: jaskrawy fiolet, róż, czerwony, żółty, zielony. Brązowych czy szarych kolorów w ogóle nie było. Ale muszę przyznać, że porównując dzisiejsze palmy z tymi, co są utrwalone na starych zdjęciach, widzę, że palmy są coraz piękniejsze, bardziej efektowne, różnorodność kwiatów jest większa. Ale, co prawda, nie u wszystkich palmiarek, niektóre często idą na łatwiznę — mówi Agata Granicka.


Drogie farby


Rozmówczyni zaznacza, że palmy stają się mniej kolorowe także z powodu drogich farb, potrzebnych do barwienia kwiatów.


— Kiedyś palmiarki kupowały barwniki w fabryce cukierków Pergalė. Były to farby, których używano do malowania papierków do cukierków. Zakład już nie istnieje i nie mamy już możliwości nabycia tam farb. Teraz sprowadzam farby z Polski. Ogólnie farby te są drogie — łyżka kosztuje około 10 euro, co jest drogo, szczególnie dla palmiarek, które wiją niewielkie ilości palm. Mnie się to opłaca, bo robimy z mamą dużo palm — wyjaśnia palmiarka z 40-letnim stażem.


„Wałeczki” zawsze cieszyły się popularnością


— Uwicie „wałeczka” wymaga bardzo dużo pracy. Świat się zmienia teraz szybko i niektóre nasze palmiarki też chcą robić wszystko szybciej, często stawiają nie na jakość, a na ilość. Faktycznie można na palcach policzyć, kto robi dziś „wałeczki” — zauważa rozmówczyni.


Coraz rzadziej spotykane „wałeczki” i inne tradycyjne palmy wileńskie uwite przez panią Agatę i jej mamę Danutę Wiszniewską można będzie kupić podczas Niedzieli Palmowej. Od wielu lat ich stoisko mieści się przy kościele św. Rafała w Wilnie.


Przed Niedzielą Palmową wileńska mistrzyni sztuki ludowej przeprowadzi też warsztaty z wicia palm w Polsce.


— Jedziemy do Olsztyna ze znaną wileńską gawędziarką Anną Adamowicz. Ja poprowadzę warsztaty palmiarskie, Ania zaś warsztaty gwary wileńskiej — mówi Agata Granicka.


Przygotowanie palmy trwa cały rok


Mówi, że na przygotowanie palmy trzeba poświęcić cały rok.


— Wczesną wiosną siejemy kwiaty. Dużo zbieramy ich też z pól i łąk, ale większość kwiatów rośnie w naszych ogródkach. Najpierw więc musimy rośliny zasiać, posadzić, później pielęgnować, żeby wszystko to nam wyrosło. Po Św. Janie zaczynamy zbierać kwiaty, zioła owies, jęczmień. Kłosy zbieramy przed kwitnięciem, kiedy nie ma jeszcze w środku zboża, wtedy są miękkie i elastyczne, najlepiej nadają się do wicia palm. Trzeba też przyszykować zapas witek leszczynowych. W domu z zebranych roślin robimy niezliczone ilości pęków, które następnie suszymy na strychu. Wicie palm zaczyna się u nas w listopadzie po Wszystkich Świętych i trwa aż do Niedzieli Palmowej — dodaje palmiarka.


Wizytówka Wileńszczyzny


Palma wileńska jest jednym z najbardziej charakterystycznych upominków i pamiątek z Wileńszczyzny — zawędrowała nie tylko do Polski, ale też do wielu innych krajów Europy, do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Ameryki Łacińskiej, Japonii i RPA. W 2019 r. tradycja wicia palm na Wileńszczyźnie została wpisana na listę dziedzictwa kulturowego Litwy. Kolejnym krokiem jest wpisanie wieloletniej tradycji na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

źródło: TVP Wilno/Justyna Giedrojć, fot. Canva
Więcej na ten temat