Niejedna panna w Niedzielę Wielkanocną z drżeniem serca czekała nadejścia wieczora. O zmroku, a nawet głęboką nocą czy o bladym świcie mogli nadejść wołowniki, którzy pukali w okienko i donośnie pytali: „A czy można ten dom poweselić?”. Gospodarz skwapliwie przytakiwał – na wołowników bardzo się czekało w każdym domostwie. Wierzono, że ci wyjątkowi goście przynoszą szczęście i pomyślność.