Na mapie Europy wiele jest punktów zapalnych, które tliły się przez dekady, aż wreszcie wybuchły. Zazwyczaj nie od razu. Często zaczyna się od języka, szkoły, nazwisk. Od niepozornego gestu państwa wobec tych, którzy są „inni”. Najczęściej konflikt wybucha w miejscu, gdzie ktoś przez lata mówił: „to przecież tylko mniejszość”.