Połowę swojego życia spędziłam w Polsce i już od czasów studiów z pewnego rodzaju niepokojem reagowałam na komplement: „mówi pani bez akcentu!”. Czyż nie świadczyło to o zdradzie, niezamierzonym odcięciu się od korzeni, tchórzliwym wtopieniu się w tłum, asymilacji i innych równie brzydkich rzeczach? Nie chciałam tego. Od zawsze trąbię na prawo i na lewo, że jestem z Wilna i bardzo współczuję, że nie każdy mógł urodzić się w tym mieście. Dlatego gdy słyszę, że „pięknie mówię po polsku”, odpowiadam: „pan też całkiem nieźle”.