Mój mąż zaczął ostatnio nazywać mnie księdzem. Wkurza mnie to straszliwie, bo jestem zwolenniczką form żeńskich w języku, a nie mogę znaleźć odpowiedniego feminatywu. Nic nie pasuje. Jednak jak do tego doszło, że po czternastu latach małżeństwa zamiast „Kotku”, „Kochanie” lub „Najdroższa”, słyszę od małżonka „Proszę księdza”? Otóż zostałam poproszona o poprowadzenie ceremonii ślubnej.