„W związku z przyjętymi przez Unię Europejską sankcjami wizowymi wobec szeregu białoruskich urzędników, Białoruś także wprowadza w życie odwetową listę sankcyjną. Zgodnie z przyjętą cywilizowaną praktyką dyplomatyczną nie będziemy jej publikować” - czytamy w piątkowym raporcie białoruskiego MSZ.
Według białoruskiego MSZ czwartkowa decyzja Rady Europejskiej „oddaliła od siebie swojego sąsiada – Białoruś”. Resort stwierdził, że nałożone na Białoruś sankcje są „karą za to, że Mińsk nie zgodził się na zrealizowanie szeregu ultymatywnych żądań, których nie spełniłoby żadne szanujące się suwerenne państwo, w tym - państwa UE”.
Białoruś obawia się, że sankcje odbiją się na obywatelach i innych sferach współpracy.
„Urzędnicy podejmujący takie decyzje w UE doskonale zdają sobie sprawę, że to utopia: podobne ataki odbijają się na ludziach, ich bezpieczeństwie, dobrobycie i gospodarce. Dlatego nie potrzeba hipokryzji. Za sprawą takich cynicznych i bezdusznych decyzji powstaje wizerunek eurobiurokracji, który odstrasza i niepokoi zarówno UE, jak i wielu zewnętrznych partnerów. (...) Białoruś w słowach i czynach zawsze sprzeciwia się konfrontacji i opowiada za dialogiem oraz zrozumieniem. Jako suwerenne państwo zdecydowanie, choć nie bez żalu, odpowiemy na nieprzyjazne działania w celu naturalnej ochrony swoich narodowych interesów” – czytamy w oświadczeniu.
Państwo nie wyklucza możliwości wycofania się ze wspólnych projektów i programów. Przywódcy UE porozumieli się w czwartek na szczycie w Brukseli w sprawie wspólnego podejścia wobec Turcji oraz wsparcia dla Grecji i Cypru w ich sporach z Ankarą. Pozwoliło to odblokować sankcje, jakie UE chce nałożyć na przedstawicieli reżimu białoruskiego.
Szef Rady Europejskiej Charles Michel potwierdził, że na liście sankcyjnej nie ma Alaksandra Łukaszenki, jednak UE będzie się przyglądać sytuacji i dalszemu rozwojowi wydarzeń na Białorusi.
Protesty na Białorusi trwają od 9 sierpnia, kiedy ogłoszono zwycięstwo w wyborach prezydenckich Alaksandra Łukaszenki. Białoruska opozycja oraz kraje UE nie uznaje sfałszowanych wyników białoruskich wyborów.