Film każdego z nas: „To nie mój film”

Spotkanie z reżyserką oraz operatorem Krzysztofem Wiśniewskim, fot. Agnieszka Masalyte
Spotkanie z reżyserką oraz operatorem Krzysztofem Wiśniewskim, fot. Agnieszka Masalyte
podpis źródła zdjęcia

W Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbył się pokaz filmu „To nie mój film” w debiutanckiej reżyserii Marii Zbąskiej. Po pokazie na widownię czekało spotkanie z reżyserką oraz operatorem Krzysztofem Wiśniewskim.

Para małżeńska – Wanda (Zofia Chabiera) i Janek (Marcin Sztabiński) – coraz gorzej się porozumiewa. Są na granicy rozstania, ale postanawiają dać sobie ostatnią szansę. Wyruszają w pieszą podróż wzdłuż zimowego wybrzeża Bałtyku. Ustalają kilka zasad: nie schodzą z plaży, telefony komórkowe mają służyć wyłącznie w sytuacjach awaryjnych. Namiot, jedzenie – wszystko niosą na plecach. Planują pokonać aż 400 kilometrów. Czy im się uda?

 

Nie jest to film, który chce nam powiedzieć, „czy im się udało”. To opowieść o procesie, o drodze, którą przemierzają razem jako para. Nie jest to typowa komedia romantyczna, w której bohaterowie „żyją długo i szczęśliwie”, lecz historia walki – nieustannej próby wyznaczania granic i budowania komunikacji z drugą osobą. Długoletni związek wymaga wysiłku.

 

Nietypowe love story

 

W filmie mamy bardzo mało dialogów, więcej skupienia na sobie. Historia podana jest bez wielkich dramatów i zwrotów akcji, ale za to z narracyjną lekkością i niewymuszonym, inteligentnym humorem. To po prostu historia o zwykłych ludziach i ich problemach. Tutaj każdy może pomyśleć o swoim życiu, nawet jeśli się jest w udanym związku.

 

Pięknie prezentują się również sceny ciągle zmieniającego się Morza Bałtyckiego w kontekście relacji bohaterów. Wydaje się, że tu wszystko ma znaczenie. Nie można nie wspomnieć o muzyce, która wybrzmiewa na przemian z ciszą albo hukiem fal.

 

Jak opowiada Maria Zbąska, film powstał w ciągu zaledwie trzech tygodni, choć realizacja nie należała do łatwych. Zmienna pogoda nad morzem, ograniczony zasięg i utrudniona komunikacja stanowiły spore wyzwanie dla całej ekipy. Mimo to plan zdjęciowy miał w sobie coś wyjątkowego.

 

„Chcieliśmy pokazać piękną przyrodę, która jest na wyciągnięcie ręki. Piękną, ale też dziką i wymagającą. Dla mnie Morze Bałtyckie to najładniejsze miejsce na ziemi” – dzieli się reżyserka.

źródło: TVP Wilno/Agnieszka Masalytė, fot. autorka
Więcej na ten temat