Kpiną z demokracji nazwał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych prezydent Białorusi - Alaksandr Łukaszenka. Łukaszenka, którego zwycięstwo w sierpniowych wyborach prezydenckich od tygodni na ulicach kwestionują tysiące Białorusinów - otworzył oficjalnie elektrownię atomową w Ostrowcu. Jej budowie sprzeciwiały się kraje bałtyckie i Unia Europejska.
Na Białorusi nic się nie zmienia. W czasach radzieckich - w kolejne rocznice wybuchu rewolucji październikowej otwierano tam ważne obiekty. Nie inaczej było w tym roku. 7 listopada uruchomiono elektrownię atomową w Ostrowcu. Obecny na uroczystości prezydent Alaksandr Łukaszenka, nieoczekiwanie zwrócił się do władz w Wilnie i Warszawie.
Wybudowana zaledwie 20 kilometrów od granicy z Litwą i 50 kilometrów od Wilna pierwsza białoruska elektrownia jądrowa składa się z dwóch bloków energetycznych, z których każdy posiada reaktor o mocy do 1012 megawatów. Według planów elektrownia ma produkować 18 mld kilowatogodzin energii elektrycznej rocznie. Pierwszy blok zaczął wytwarzać prąd 3 listopada. Władze rosyjskiej firmy, która wybudowała obiekt twierdzą, że dzięki niemu poprawi się sytuacja ekologiczna w tej części Europy.
Tymczasem w kraju już trzeci miesiąc trwają protesty przeciwko sfałszowanym wynikom sierpniowych wyborów prezydenckich. Podczas niedzielnego Marszu Demokracji służby bezpieczeństwa zatrzymały ponad tysiąc osób. Wśród zatrzymanych są między innymi znani sportowcy, a nawet miss Białorusi. Aresztowano również 10 dziennikarzy i fotoreporterów – podało niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy.
Bilans wielotygodniowych protestów to już ponad 17,5 tys. zatrzymań. Zdaniem obrońców praw człowieka jest to najwyższy poziom represji politycznych w Europie od 40 lat. Nie zważając na konsekwencje do strajków dołączają pracownicy kolejnych fabryk. Dziś została wstrzymana produkcja w jednym z największych białoruskich przedsiębiorstw - Grodno Azot.
Wybudowana zaledwie 20 kilometrów od granicy z Litwą i 50 kilometrów od Wilna pierwsza białoruska elektrownia jądrowa składa się z dwóch bloków energetycznych, z których każdy posiada reaktor o mocy do 1012 megawatów. Według planów elektrownia ma produkować 18 mld kilowatogodzin energii elektrycznej rocznie. Pierwszy blok zaczął wytwarzać prąd 3 listopada. Władze rosyjskiej firmy, która wybudowała obiekt twierdzą, że dzięki niemu poprawi się sytuacja ekologiczna w tej części Europy.
Tymczasem w kraju już trzeci miesiąc trwają protesty przeciwko sfałszowanym wynikom sierpniowych wyborów prezydenckich. Podczas niedzielnego Marszu Demokracji służby bezpieczeństwa zatrzymały ponad tysiąc osób. Wśród zatrzymanych są między innymi znani sportowcy, a nawet miss Białorusi. Aresztowano również 10 dziennikarzy i fotoreporterów – podało niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy.
Bilans wielotygodniowych protestów to już ponad 17,5 tys. zatrzymań. Zdaniem obrońców praw człowieka jest to najwyższy poziom represji politycznych w Europie od 40 lat. Nie zważając na konsekwencje do strajków dołączają pracownicy kolejnych fabryk. Dziś została wstrzymana produkcja w jednym z największych białoruskich przedsiębiorstw - Grodno Azot.
Więcej na ten temat