Choć bary, kawiarnie i restauracje od ponad roku częściej są zamknięte niż otwarte, to podczas kwarantanny wzrosło spożycie używek. Również coraz więcej osób z uzależnieniami szuka specjalistycznej pomocy, a o taką w czasie lockdownu nie łatwo.
Pandemia COVID-19 i wynikająca z niej kwarantanna, przyniosła dla ludzi szereg ograniczeń. Towarzyszy temu wiele wyzwań psychologicznych i społecznych. W tej sytuacji wielu chętniej sięgnęło po narkotyki czy alkohol.
Z danych Departamentu Statystyki wynika, że w okresie kwarantanny wzrosła sprzedaż wszystkich alkoholi, ale najbardziej mocnych trunków - aż o 42 procent. Specjaliści z Republikańskiego Centrum Leczenia Uzależnień biją na alarm - rośnie liczba osób, którym będzie trzeba wkrótce pomóc.
Aistė Girkontaitė, Republikańskie Centrum Leczenia Uzależnień: „Obserwujemy wzrost liczby dzwonków i uważamy, że potrzeba pomocy rośnie. W 2020 roku mieliśmy 4456 pacjentów, którzy byli leczeni w szpitalu. Myślimy, że liczba w tym roku może się podwoić”.
Już teraz kwarantanna znacznie ograniczyła dostęp do fachowej pomocy. Według Departamentu Narkotyków, Tytoniu i Kontroli Alkoholu w 2020 roku z porównaniu z poprzednimi latami po alkohol częściej sięgają kobiety.
Aleksandras Aleksandravičius, psychiatra: „Doświadczony stary psychiatra to jakiś sposób on musi znaleźć, ale to też nie jest za 5 minut, najczęściej jeżeli ja chcę pomóc człowieku to ja muszę z nim porozmawiać parę godzin i dowiedzieć się dlaczego on tego się boi, o co się niepokoi”.
Z kolei ekonomiści przyczyn wzrostu sprzedaży alkoholu upatrują też w zamkniętych granicach. Przed pandemią Litwini po wysokoprocentowe napoje chętnie jeździli do Polski. Z danych Państwowej Inspekcji Podatkowej wynika, że wpływy z tytułu akcyzy na alkohol wzrosły w ubiegłym roku o 12,3 procent.
Więcej na ten temat