Marsz rodzinny

W Wilnie rozpoczęła się trzydniowa pikieta. Protestujący manifestują sprzeciw wobec konwencji stambulskiej i innym inicjatywom, które ich zdaniem są skierowane przeciwko tradycyjnej rodzinie. Mimo, że Samorząd miasta Wilna nie wydał zgody na zorganizowanie wiecu w dobie pandemii, przed Sejmem zebrało się kilkaset osób.

Kilkaset osób w białych koszulkach, trzymających w rękach flagi państwowe i białe balony - protestowało dzisiaj przed Sejmem Litwy przeciwko rządowej polityce rodzinnej.

Viktoras Jašinskas, organizator protestu: ,,Ta pikieta jest kontynuacją Wielkiego Marszu Rodzin. Sejm Litwy nas nie słyszy, zostały wyśmiane nasze prośby. Przyszliśmy więc ponowie, aby w końcu nas usłyszano”.

W zorganizowanym przed miesiącem Marszu Rodzin głównym celem protestujących było zamanifestowanie sprzeciwu wobec ratyfikacji konwencji stambulskiej, która ich zdaniem uderza w model i wartości tradycyjnej rodziny oraz planowanej legalizacji związków partnerskich. Ustawa o partnerstwie była również jednym z głównych tematów dzisiejszego wiecu.

Tymczasem przedstawiciele rządzącej większości nie zamierzają ulec żądaniom protestujących. Zaznaczają, że są grupy społeczne, które czekają na przyjęcie na przykład ustawy o związkach partnerskich.

Aušrinė Armonaitė, posłanka Partii Wolności: ,,Ludzie chcą się wypowiedzieć i to robią”.

Viktorija Čmilytė-Nielsen, przewodnicząca Sejmu Litwy: ,,Już nie raz wspominałam o konkretnych żądaniach, które otrzymaliśmy od razu po Marszu Rodzin. Nie widzę podstaw, żeby rezygnować z zobowiązań zawartych w naszym programie wyborczym”.

Mimo, że Samorząd miasta Wilna nie wydał zgody na zorganizowanie wiecu ze względu na pandemię dzisiejsza pikieta przed Sejmem Litwy był początkiem trzydniowej akcji. Jutro protestujący udadzą się przed Rząd Litwy, a we czwartek przed pałac prezydencki.
Więcej na ten temat