Za tydzień kraje bałtyckie odłącza się od rosyjskiego systemu elektroenergetycznego i zsynchronizują się Europą Zachodnią. Prezydent Litwy Gitanas Nausėda zapewnia, że proces przebiega zgodnie z planem.
„Wszystkie niezbędne projekty, które umożliwią nam po desynchronizacji z systemem BRELL (wspólny system energetyczny z Rosją i Białorusią) regulację naszej sieci elektroenergetycznej, w tym kontrolę częstotliwości, są ukończone. Dotyczy to zarówno kompensatorów mocy (powinny być trzy, obecnie działają dwa), jak i linii przesyłowych oraz połączeń – nie spodziewam się większych niespodzianek” – powiedział Nausėda.
Prezydent podkreślił, że po przejściu na synchronizację z Europą kluczowe znaczenie będzie miało utrzymanie infrastruktury krytycznej.
Zdaniem Nausėdy istotną rolę odegra Elektrownia Litewska w Elektrenach, która może pokryć do połowy krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Ważne będzie również zwiększenie pojemności magazynów energii, aby Litwa mogła w razie zakłóceń samodzielnie produkować całą niezbędną energię.
Prezydent sceptycznie o pomyśle wspólnej elektrowni państw bałtyckich
„Ostateczną odpowiedź powinna dać analiza kosztów i korzyści. Sam projekt jest do rozważenia, ale czy jest absolutnie konieczny i czy powinniśmy mobilizować na niego zasoby – wątpię. Każdy z krajów bałtyckich ma własne moce produkcyjne, a kluczowe jest to, abyśmy potrafili kontrolować parametry naszego rynku energii: częstotliwość, napięcie oraz zapewnić stabilność połączeń” – stwierdził.
Plan zakłada, że 8 lutego Litwa, Łotwa i Estonia odłączą się od rosyjskiego systemu IPS/UPS i przeprowadzą jedyny wspólny test pracy w trybie izolowanym. Po tym nie będzie już powrotu do starego systemu. 9 lutego kraje bałtyckie rozpoczną pracę w synchronizacji z europejską siecią elektroenergetyczną.