13 kwietnia z inicjatywy społeczności Kolonii Wileńskiej na domu przy ul. Žemoji (Dolnej) 22 w tej miejscowości została odsłonięta tablica pamiątkowa poświęcona Tadeuszowi Konwickiemu (1926-2015). Doceniono jego działalność jako prozaika, scenarzysty i reżysera.
Dom, na którym została odsłonięta tablica pamiątkowa, należał do ciotecznych dziadków Konwickiego, Przemysława i Malwiny Blinstrubów.
– Mieszkał tu od szóstego roku życia, czyli od 1932 r. Przyszedł na świat natomiast w Nowej Wilejce jako jedyny syn Michała Konwickiego (zmarł młodo) i Jadwigi z Kieżuniów. Część dzieciństwa spędził też w Bujwidzach, u innej ciotecznej babki, Heleny Kowalewskiej. Blinstrubów z Kolonii Wileńskiej pisarz uwiecznił w swojej powieści pt. „Dziura w niebie” (1959), występują oni tu pod nieco zmienionym nazwiskiem – Linstrubowie. Są opiekunami głównego bohatera, Polka Krywki, który ma pewne cechy samego autora – opowiada dr Irena Fedorowicz z Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego.
Dwie pasje
Z Kolonii Wileńskiej Konwicki jeździł pociągiem do Wilna, gdzie w latach 1938-1939 uczęszczał do Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta.
– Tego samego, które ukończył Czesław Miłosz. Po wybuchu wojny pracował na kolei oraz w szpitalu w Nowej Wilejce jako pomocnik elektryka. Kontynuował naukę na tajnych kompletach, był harcerzem Szarych Szeregów. Zdał maturę konspiracyjną w 1944, w tym samym roku został żołnierzem Armii Krajowej. Należał do 8. Brygady Oszmiańskiej, brał udział w akcji „Burza”. Doświadczenia z tego okresu przedstawił wiele lat później w swoich powieściach „Rojsty” i „Sennik współczesny” – wyjaśnia dr Irena Fedorowicz.
Rozmówczyni zauważa, że Tadeusz Konwicki miał dwie pasje – literaturę i film. Został znakomitym powieściopisarzem, publicystą, autorem dzienników, które nazywał „łże-dziennikami”, reżyserem i scenarzystą.
– Jego twórczość, zarówno literacka, jak i filmowa, ma silny związek z doświadczeniami współczesnego mu pokolenia mającego za sobą doświadczenia okupacyjne i wojenne na wschodnich terenach dawnej RP, poszukującego swego miejsca w nowej, powojennej rzeczywistości. Konwicki opuścił Wileńszczyznę w 1945 r. na fałszywych dokumentach. Mieszkał krótko w Gliwicach, później w Krakowie, gdzie studiował polonistykę. Studia kontynuował na Uniwersytecie Warszawskim, ale ich nie ukończył – mówi dr Irena Fedorowicz.
Konwicki debiutował jako reportażysta w 1946 r. Od tego roku pracował w tygodniku „Odrodzenie”. W 1949 r. ożenił się z Danutą Lenicą, artystką plastykiem, ilustratorką książek dla dzieci.
Debiutancka powieść Konwickiego to „Przy budowie” (1950). Od jej wydania był kojarzony jako twórca z pokolenia tzw. pryszczatych. W duchu socrealistycznym tworzył do końca lat 50. W 1958 r. zadebiutował jako reżyser filmu „Ostatni dzień lata”. W latach 70. powstały jego ważne powieści polityczne „Kompleks polski” i „Mała Apokalipsa”, gdzie przedstawił obraz Warszawy i Polski z epoki upadającego systemu komunistycznego.
Pierwszy „łże-dziennik” Konwickiego to „Kalendarz i klepsydra” (1976), z którego cenzura wycięła wiele fragmentów dotyczących polityki ówczesnego rządu PRL (o wydarzeniach z marca 1968, z grudnia 1970).
Wizyta w Wilnie
– W 1956 r. Konwicki po raz pierwszy, po 11-letniej przerwie, odwiedził Wilno. Na kolejną wizytę w mieście młodości musiał czekać aż do 1988 r., kiedy znalazł się tu jako reżyser filmu „Lawa. Opowieść o »Dziadach” A. Mickiewicza”. Odnalazł wtedy dom przy ul. Letniej w Nowej Wilejce, gdzie upłynęło jego wczesne dzieciństwo, oraz drugi dom w Kolonii Wileńskiej – kontynuuje rozmówczyni.
Zdaniem dr Ireny Fedorowicz, Wilno i Wileńszczyzna, „drobnoszlachecka i ziemiańska”, były bardzo ważne w twórczości Konwickiego, były one dla niego punktem odniesienia.
– W jednym z wywiadów pisarz przyznał się, że wcześnie zrozumiał potrzebę posiadania takiego punktu odniesienia, rodowodu, korzeni. Dlatego często, szczególnie w „łże-dziennikach” i wywiadach, podkreślał swoją „litewską” tożsamość: nazywał siebie „chytrym” albo „podejrzliwym” „Litwinem”. Prawdopodobnie „silne litewskie geny” pomogły mu zmierzyć się arcydziełem – podjąć się ekranizacji powieści Czesława Miłosza „Dolina Issy” (1981). Tak jak noblista uważał, że Litwa jest krainą niezwykłą. Miłosz nazywał ją „ziemią mitów i poezji”, natomiast Konwicki – „ziemią proroków i guślarzy”, a także dziwaków. Przede wszystkim Konwicki jednak czuł się wilnianinem – podkreśla literaturoznawczyni.
W jednym z wywiadów pisarz powiedział: „Wilno zawsze istniało w tym, co pisałem: pejzażu, klimacie, w duchu i w pewnych obyczajach charakterologicznych”. Swój stosunek do stron rodzinnych pisarz przekazał też swoim córkom, Marii i Annie.
– Maria jest popularyzatorką wiedzy o ojcu, kilkakrotnie przyjeżdżała do Wilna. Po raz ostatni była tu w lutym 2020 r., gdy podczas Targów Książki odbyła się prezentacja litewskiego przekładu książki Konwickiego „Kronika wypadków miłosnych” z 1974 r., chyba najważniejszej jego książki, a na pewno najbardziej znanej, dzięki ekranizacji w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1986 r. Konwicki wystąpił w tym filmie jako Nieznajomy (Witek, Witold w przyszłości). Ta książka wchodzi w skład cyklu powieści Konwickiego poświęconych światu młodości pisarza, wcześniejsze utwory z tego cyklu to „Dziura w niebie” (1959) i „Zwierzoczłekoupiór” (1969) – zaznacza dr Irena Fedorowicz.
Niezwykła opowieść
„Kronika wypadków miłosnych” to niezwykła opowieść o romantycznej miłości maturzystów z 1939 r., Aliny z „willowej” Górnej Kolonii, córki lekarza wojskowego pułkownika Nałęcza, i Witka, półsieroty pochodzącego z rodziny inteligenckiej, mieszkającej w „gorszej” Dolnej Kolonii. Rodzice Witka, Jadwiga i Michał, mają te same imiona, co rodzice Konwickiego. Nazwisko panieńskie matki Kieżuń – nosi jeden z sąsiadów Witka, naczelnik poczty. Akcja powieści toczy się w arkadyjskiej scenerii – w dolinie rzeki Wilenki.
– W powieści dominuje wątek miłosny, ale występują też inne, takie jak np. stosunki narodowościowe i społeczne na Wileńszczyźnie w przededniu II wojny światowej. Przyjaciółmi Witka są lokalni Rosjanie, Niemcy, wspominani są też Żydzi i Tatarzy. Bohaterowie używają lokalnej polszczyzny, swojskiej dla ucha mieszkańców Wileńszczyzny, np. „Gdzie się cały dzień badziasz”, pyta matka Witka. Kuzyn Aliny, Sylwek, student USB, musi się ukrywać u krewnych po tym, gdy wychodzi na jaw, że zakochał się w Żydówce, swojej uczennicy, której udzielał korepetycji – opowiada rozmówczyni.
Inna ważna powieść Konwickiego o Wileńszczyźnie to „Bohiń” – fikcyjna historia babki autora, Heleny Konwickiej, osadzona w drugiej połowie XIX w. Akcja toczy się w okolicach Bujwidz, które Kownicki znał dobrze z okresu dzieciństwa.
Książki przepełnione Wilnem
Dr Irena Fedorowicz zauważa, że najczęściej tłumaczonymi powieściami Konwickiego są „Sennik współczesny” i „Mała apokalipsa”, a spośród quasi-dzienników: „Kalendarz i klepsydra”, „Wschody i zachody księżyca” oraz „Nowy Świat i okolice”. To z tej ostatniej książki pochodzi cytat: „Wszystkie moje książki są przepełnione Wilnem, […] w kółko i stale piszę o Wilnie, […] właściwie piszę całe życie jedną i tę samą książkę. […] Kolonia Wileńska, Górna i Dolna, mój własny osobisty kosmos, z którego już się nigdy nie wydostałem i nigdy nie wydobędę”.
– Tadeusz Konwicki jest patronem gimnazjum polskiego w Bujwidzach, ulicy w Grzegorzewie w rejonie wileńskim. Należy się cieszyć, że dzięki tablicy pamiątkowej w Kolonii Wileńskiej „osobisty kosmos” znakomitego pisarza i reżysera stanie się bliższy nie tylko tym czytelnikom, którzy doskonale znają jego twórczość, ale też tym, którzy być może dopiero teraz odkryją ją dla siebie – dodaje dr Irena Fedorowicz.
Kolejna inicjatywa
– Tablicę upamiętniającą Tadeusza Konwickiego umieściliśmy z okazji 100. rocznicy urodzin i 10. rocznicy jego śmierci. Pragniemy nie tylko upamiętnić te ważne daty, ale też zwrócić uwagę na twórczość pisarza oraz zachęcić do poznania wielokulturowych i wielojęzycznych wątków historycznych i kulturalnych, które ciasno przeplatają się ze sobą w Wilnie, do zastanowienia się nad tym, co łączy nas wszystkich, niezależnie od narodowości – mówi Dalia Ivanauskaitė-Sabalė, przewodnicząca Wspólnoty Mieszkańców Kolonii Wileńskiej.
– Mamy nadzieję, że niedługo zawita do nas Maria Konwicka, córka pisarza, która mieszka w Warszawie. Nawiązaliśmy z nią kontakt i zaprosiliśmy na uroczystość, ale, niestety, nie mogła teraz przyjechać – dodaje rozmówczyni.
Zauważa, że jest to już kolejna inicjatywa społeczności Kolonii Wileńskiej w celu upamiętnienia wybitnych mieszkańców. W 2008 r. powstała tu ulica Zofii Gulewicz (1915-1998)
– wieloletniej choreograf zespołu „Wilia”. Nieco później odsłonięto także tablicę pamiątkową poświęconą zasłużonej mieszkance tego malowniczego zakątka Wilna.