Pożar w bloku. Kto ma płacić za remont części wspólnej?

Na początku stycznia 2024 r. w bloku wielorodzinnym, w stołecznej dzielnicy Wirszuliszki, doszło do eksplozji, która spowodowała pożar. Fot.
Na początku stycznia 2024 r. w bloku wielorodzinnym, w stołecznej dzielnicy Wirszuliszki, doszło do eksplozji, która spowodowała pożar. Fot. Julius Kalinskas/BNS
podpis źródła zdjęcia

Pożary w blokach wyrządzają szkodę nie tylko poszczególnym mieszkaniom, ale również na powierzchni wspólnej. Remont zazwyczaj spada na barki mieszkańców lub samorządu. Litewska Izba Zarządzania i Doglądania Mieszkań proponuje wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie.

Na początku stycznia 2024 r. w bloku wielorodzinnym, w stołecznej dzielnicy Wirszuliszki, doszło do eksplozji, która spowodowała pożar. Doszło do całkowitego zniszczenia pięciu z trzydziestu mieszkań. Osiem mieszkań zostało zalanych wodą. Kolejnych siedem mieszkań doznało nieznaczących uszkodzeń. Do walki ze skutkami pożaru włączył się samorząd.

 

„W styczniu miała miejsce ogromna tragedia, która pozbawiła 57 mieszkańców dachu nad głową. Dlatego organizacja odbudowy ich miejsca zamieszkania była naszym priorytetem: dążyliśmy do jak najszybszego przywrócenia bezpiecznych warunków do życia dla mieszkańców tego budynku” — mówił w sierpniu ubiegłego roku mer Wilna Valdas Benkunskas.

 

Dodatkowe ubezpieczenie


— Pożary były, są i będą. Niestety kwestia, kto ma usuwać skutki pożaru, nie została do końca uregulowana — mówi Algis Čaplikas, prezes Litewskiej Izby Zarządzania i Doglądania Mieszkań.

 

Zdaniem naszego rozmówcy warto wprowadzić dla mieszkańców bloku obowiązkowe ubezpieczenie na przestrzeń wspólną.

 

— Podam to na konkretnym przykładzie. Przed ponad rokiem mieliśmy nieszczęście w Wierszuliszkach. Doszło do wybuchu. Wybuch i pożar spowodował zniszczenie. Jeśli chodzi o mieszkania, to wyremontować musieli je mieszkańcy. Za remont mieszkania zapłacili z własnej kieszeni albo koszty pokryło ubezpieczenie — wyjaśnia ekspert.

 

Jednak zniszczenia dotyczą nie tylko prywatnych mieszkań, ale również powierzchni wspólnej. —Powierzchnia wspólna to klatka schodowa, ściany, dach, winda czy piwnica. Obecnie wszystkie wydatki na ich utzrymanie obciążają mieszkańców bloków. Jednak w przypadku dużego pożaru zniszczenia są duże i do pokrycia szkody potrzebne są duże pieniądze. Wtedy to pokrywa je samorząd lub państwo. Jeśli się nie mylę, na remont w Wierszulkiszkach samorząd z rządem wydał ponad milion euro — dodaje Algis Čaplikas.

 

— Nasza propozycja jest następująca. Trzeba wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie na powierzchnię wspólną. Takie rozwiązanie zwolniłoby mieszkańców bloku z szukania dużych sum pieniędzy lub zwolniłoby samorząd lub rząd z opłacania remontu. Trzeba pamiętać, że pieniądze z budżetu samorządu lub rządu to pieniądze wszystkich podatników, których większość nie ma nic wspólnego z blokiem, który spotkało nieszczęście — komentuje Čaplikas.

 

Wola polityczna

 

Zdaniem izby nowe obowiązkowe ubezpieczenie ma funkcjonować na podobnych zasadach, na jakich funkcjonuje ubezpieczenie cywilne na samochód. To w znaczny sposób odciążyłoby i samych mieszkańców, i struktury państwowo-samorządowe.

 

— Wówczas w przypadku jakiegokolwiek nieszczęścia wydatki byłyby pokrywane z ubezpieczenia. Z naszych obliczeń wynika, że to nie byłaby duża suma. W skali roku wydatki na ubezpieczenie właściciela konkretnego mieszkania wynosiłoby 30, a być może nawet 20 euro — podkreśla prezes izby.

 

Do rozwiązania tego problemu są potrzebne odpowiednie zmiany w ustawodawstwie.


— Ministerstwo środowiska rozumie problem. Tym niemniej, do rozwiązania zaistniałej sytuacji jest potrzebna wola polityczna na poziomie Sejmu. Niestety, wśród polityków ciągle trwają dyskusje i spory, jak to zrobić. Generalnie są dwa wyjścia, albo te wydatki pokrywa państwo, albo ubezpieczenie. Naszym zdaniem drugie rozwiązanie jest bardziej odpowiednie. Zresztą takie rozwiązania nie są czymś nowym. Na Zachodzie, w tym również w Polsce, takie ubezpieczenia funkcjonują — przekonuje Algis Čaplikas.

 

Statystyka pożarów


Z danych Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wynika, że w roku ubiegłym odnotowano 7 667 pożarów, w których zginęło 85 osób.

 

W roku 2023 pożarów było 7 905, w których zginęło 100 osób. To był największy odsetek ofiar śmiertelnych w ciągu ostatnich pięciu lat. Natomiast największą liczbę pożarów odnotowano w 2020 r. – 8 846.

 

W pierwszym kwartale roku bieżącego Straż Pożarna odnotowała 2 550 pożarów, w których zginęły 24 osoby. W takim samym okresie w roku poprzednim pożarów było 2 148, ale zginęło 35 osób.

 

„W styczniu w pożarach zginęło siedem osób. W lutym – 17. W marcu ofiar śmiertelnych udało się uniknąć. Uwzględniając statystykę za ostatnie 21 lat, to ofiar śmiertelnych udało się uniknąć jeszcze w jednym miesiącu, w sierpniu 2012 r.” – podano w oświadczeniu departamentu dotyczącym pożarów w tym roku.

 

W tegorocznych pożarach zginęło 14 mężczyzn i 9 kobiet. W przypadku jednej osoby płci nie udało się ustalić.

 

W Wilnie w pierwszym kwartale roku 2025 odnotowano 383 pożary. Porównując to z rokiem poprzednim, kiedy odnotowano 322 pożary, liczba wzrosła o 19 proc. W tym roku na terenie stolicy Litwy w pożarach zginęły trzy osoby. W roku 2024 odnotowano cztery ofiary śmiertelne.

źródło: TVP Wilno/Antoni Radczenko, fot. Julius Kalinskas/BNS
Więcej na ten temat