Cła amerykańskie: pomoc państwa nie powinna być rozdawana na prawo i lewo

 Aleksandras Izgorodinas, fot. BNS/Paulius Peleckis
Aleksandras Izgorodinas, fot. BNS/Paulius Peleckis
podpis źródła zdjęcia

Rząd zapowiedział, że udzieli pomocy finansowej spółkom, które mogą stracić na wprowadzonych przez Donalda Trumpa cłach. Ekonomista Aleksandras Izgorodinas popiera pomysł, ale podkreśla, że pomoc powinna być udzielana podmiotom o nieposzlakowanej opinii.

2 kwietnia Donald Trump podpisał rozporządzenie o cłach wzajemnych o stawce co najmniej 10 proc. na towary importowane z zagranicy. Sytuacja ma wyglądać następująco: cła w przypadku Unii Europejskiej mają wynosić 20 proc., Japonii — 24 proc., Indii — 26 proc., Korei Płd. — 25 proc., Chin — 34 proc. 


„Dzień 2 kwietnia 2025 roku na zawsze zapisze się w pamięci jako dzień odrodzenia amerykańskiego przemysłu, dzień odzyskania przez Amerykę jej przeznaczenia i dzień, w którym zaczęliśmy ją ponownie wzbogacać” — oświadczył prezydent USA.


Litwa nie straci


Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen oświadczyła, że Europa odpowie na wprowadzone cła. Podkreśliła, że UE ma odpowiedni potencjał, aby „przetrwać tę burzę”. 


„Jesteśmy w tym razem. Będziemy w tym razem. Nasza jedność to nasza siła” — zapewniła szefowa Komisji Europejskiej.


Ekonomista banku „Citadele” Aleksandras Izgorodinas uważa, że nowe cła nie wpłyną zasadniczo na sytuację gospodarczą Litwy. 


— Naszym zdaniem, wpływ wprowadzonych ceł będzie na poziomie 0,3 proc. PKB. To właśnie tyle trzeba moim zdaniem odjąć od prognozy wzrostu PKB na rok bieżący. Więc bardzo realne jest, że wzrost wyniesie około 2,6-2,7 proc. To oznacza, że nawet wtedy nasza gospodarka będzie daleko od recesji. Gospodarka pozostanie silna i trajektoria wzrostu nie zniknie. Naszym zdaniem wprowadzone cła wpłyną na to, że spółki z Niemiec i Skandynawii będą starały się przenieść produkcję do krajów bałtyckich, aby koszty produkcji były niższe. Bo w przypadku strefy euro negatywny wpływ będzie na poziomie 1 proc. PKB. Europejski Bank Centralny prognozował, że w 2025 roku wzrost miał wynosić 0,9 proc. PKB. Więc jeśli odejmiemy zakładany 1 proc., to strefa euro znajdzie się w stagnacji. Tym niemniej sądzimy, że wpływ na gospodarkę Litwy będzie znacznie mniejszy — mówi TVP Wilno Izgorodinas.


Pomoc państwa


Minister gospodarki i innowacji Lukas Savickas zapowiedział, że rząd ma powołać specjalny fundusz, który miałby za zadanie udzielanie pomocy finansowej spółkom importującym towary do Stanów Zjednoczonych. „Odrabiamy pracę domową, jesteśmy przygotowani na dzisiejszą sytuację. Reagujemy na to, co wiemy i jakie decyzje są podejmowane” — oświadczył w „Žinių radijas” minister.


Fundusz ma wynosić 20 mln euro. O pomoc będzie mogło ubiegać się ponad tysiąc spółek. „Musimy wyobrazić sobie sytuację, o jakiej mówimy. Eksport do Stanów prowadzi około tysiąca spółek zarejestrowanych na Litwie, z których ok. 10 proc. spotka się z poważnymi konsekwencjami dla swojego modelu biznesowego, ponieważ bardzo duża część ich eksportu dotyczy Stanów Zjednoczonych” — tłumaczył Savickas.


Z obliczeń resortu gospodarki i innowacji wynika, że wprowadzone cła mogą zmniejszyć PKB o 0,65 proc. Bezpośredni eksport Litwy do Stanów Zjednoczonych stanowi około 6,8 proc. całego eksportu. W roku poprzednim wartość eksportu towarów do USA wyniosła około 1,6 mld euro.


W późniejszych wypowiedziach minister podkreślił, że Unia Europejska powinna nie tylko odpowiadać cłami, ale również prowadzić negocjacje z Waszyngtonem na temat obniżenia ceł. „W rozmowach z Komisją Europejską zawsze podkreślamy to samo. Bardzo ważne jest zachowanie solidarności państw unijnych. Wspólne prowadzenie negocjacji jako ważny blok państw, co zresztą już jest robione” — oświadczył LRT Savickas. 


Jego zdaniem Ameryka może jeszcze zmienić swoje nastawienie względem Europy, ale z drugiej strony UE powinna być przygotowana na najgorszy scenariusz.


Pomoc, ale nie dla wszystkich


Litwa zamierza pomóc przedsiębiorcom w szukaniu nowych rynków. „Przejrzałem swój harmonogram. Jeszcze do początku lata jestem gotowy odbyć podróże z biznesowymi delegacjami do innych krajów; od Japonii po Izrael i Południową Koreę. Będziemy rozmawiali z biznesowymi stowarzyszeniami o tym, czego potrzebują” — oświadczył minister. 


Prezes Litewskiej Konfederacji Przedsiębiorców Andrius Romanovskis sądzi, że jeśli obecna władza wprowadzi obiecaną reformę podatkową, wówczas biznes jeszcze bardziej odczuje amerykańskie cła.


— Chociaż naszym zdaniem wpływ na gospodarkę krajów bałtyckich, w tym na Litwę, będzie mniejszy niż średni w strefie euro, to jednak trzeba pamiętać, że w konkretnych przypadkach negatywny wpływ może być znacznie większy niż uśredniony dla kraju. 


Dlatego jestem przekonany, że pomoc dla spółek jest potrzebna. Tylko ma to być pomoc pragmatyczna i celowa. Spółka musi udowodnić, że wprowadzone cła mocno wpłyną na jej sytuację. Moim zdaniem jeszcze jeden czynnik musi być brany pod uwagę, jeśli chodzi o udzielenie pomocy państwowej. Aspirująca spółka powinna mieć niezszarganą reputację. Nie powinna mieć choćby nieuzasadnionych długów. Nie powinna też mieć żadnych problemów z płaceniem podatków. Jeśli spółka względem państwa wywiązuje się w pełni ze swych zobowiązań, wówczas na pewno ma prawo do pomocy finansowej. Bo w przeciwnej sytuacji powtórzy się scenariusz z pandemii, kiedy państwo rozdawało pieniądze na prawo i lewo. Nawet dla tych, którzy absolutnie nie ucierpieli z powodu lockdownu — wyjaśnił swoje stanowisko Aleksandras Izgorodinas.


Światowa Organizacja Handlu poinformowała, że wprowadzone przez Donalda Trumpa cła mogą zmniejszyć globalny handel towarami na poziomie 1 proc.

źródło: TVP Wilno/Antoni Radczenko, fot. BNS/Paulius Peleckis
Więcej na ten temat