Internauci z pokolenia Z używają emotikonek mniej dosłownych, a jedną symbolicznie „uśmiercają”.
W ostatnich tygodniach użytkownicy sieci z pokolenia Z (urodzeni po 1996 roku) zaczęli składać na Twitterze i TikToku deklaracje, że nie używają płaczącej ze śmiechu twarzy, ponieważ jest to dla „starych”.
W niedawnym poście na blogu Emojipedia, wyjaśniono: „To powszechna mądrość na TikToku, że płacząca ze śmiechu buźka jest dla 'boomerów'. Boomer to osoba w wieku powyżej 35 lat”.
Pokolenie Z komunikuje się inaczej. Aby wyrazić swoje rozbawienie, preferuje symbol czaszki lub trumny, co ma oznaczać, że żart czy sytuacja spowodowała, że „umarli” ze śmiechu. Ta zmiana jest częścią szerszego trendu, w ramach którego użytkownicy mediów społecznościowych z pokolenie Z „anulowali” popularne symbole millenialsów jak chociażby obcisłe jeansy.
Zdaniem ekspertów młodzi użytkownicy chcą również zdystansować się od „nudnego” i dosłownego sposobu, w jaki millenialsi komunikują się online.
„Starsze pokolenia używają emotikonów dosłownie, podczas gdy młodsi stają się bardziej kreatywni ”- powiedział CNN Jeremy Burge, dyrektor ds. Emoji w Emojipedii. Dodał, że paradoksalnie popularność tego symbolu również nie pomaga.
„To emoji padło ofiarą własnego sukcesu” - powiedziała CNN Gretchen McCulloch, lingwistka internetowa.
„Jeśli przez lata w ten sam sposób będziesz przekazywać cyfrowy śmiech, zacznie się to wydawać nieszczere. ... Hiperbola zużywa się w wyniku dalszego używania” - dodała.
Przypomnijmy, że w 2015 roku roześmiana do łez buźka - według Oxford Dictionaries - stała się „słowem roku”.
„Emotikony stają się niezwykle bogatą formą komunikacji” - przyznał wtedy Casper Grathwohl, prezes Oxford Dictionaries.
o najlepiej oddaje kierunek komunikowania się w przestrzeni wirtualnej. To właśnie popularność tej rozbawionej do łez buźki w mediach społecznościowych spowodowała, że emotikon zyskał większą wartość niż tysiące słów.
Jak wyjaśniają eksperci, emotikony najlepiej oddają sposób, w jaki komunikujemy się w przestrzeni cyfrowej, który opiera się na: „sferze wizualnej, w sposób wyrazisty wyrażający emocje”.
I pomyśleć, że idea samych emotikonek powstała w 10 minut, a ten niezwykły przypadek na dobre zmienił sposób w jaki się dziś komunikujemy.
Znaczek :-) został po raz pierwszy użyty 19 września 1982 roku przez profesora Scotta Fahlmana z Carnegie Mellon University w Pittsburghu. Wysłał on e-maila o treści: „proponuję następującą sekwencję znaków dla zaznaczania żartów :-). Przeczytaj ją z boku”.
W zamyśle profesora, wspólny system znaków z kluczem do ich odkodowania miał ułatwić rozpoznawanie zabawnych e-maili i tych bardziej oficjalnych. Koncepcja obiegła nie tylko uniwersytety, ale i cały świat, w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
Emotikony, których nazwa powstała z połączenia angielskich słów „emotion” oraz „konsole”, co oznacza emocje wyrażane za pomocą konsoli, stała się jednym z obowiązujących narzędzi komunikacji.
Sam profesor Fahlman przyznał, że był zaskoczony popularnością, jaką zdobył jego wynalazek.
„Chciałem po prostu wprowadzić trochę humoru do naukowych dyskusji o fizyce. To był pomysł, który zrodził się w dziesięć minut. Spodziewałem się, że rozbawi kilku moich znajomych i na tym to się skończy” - powiedział w jednym z wywiadów „ojciec” emotikonów.
Choć wynalazcy emotikonów nie do końca podobał się kierunek, w którym podążył rozwój tych szybkich sposobów wyrażania emocji - jego zdaniem „rujnują wyzwanie wymyślania sprytnych sposób wyrażania emocji za pomocą standardowych znaków na klawiaturze” - stały się one uniwersalnym sposobem komunikowania.
W niedawnym poście na blogu Emojipedia, wyjaśniono: „To powszechna mądrość na TikToku, że płacząca ze śmiechu buźka jest dla 'boomerów'. Boomer to osoba w wieku powyżej 35 lat”.
Pokolenie Z komunikuje się inaczej. Aby wyrazić swoje rozbawienie, preferuje symbol czaszki lub trumny, co ma oznaczać, że żart czy sytuacja spowodowała, że „umarli” ze śmiechu. Ta zmiana jest częścią szerszego trendu, w ramach którego użytkownicy mediów społecznościowych z pokolenie Z „anulowali” popularne symbole millenialsów jak chociażby obcisłe jeansy.
Zdaniem ekspertów młodzi użytkownicy chcą również zdystansować się od „nudnego” i dosłownego sposobu, w jaki millenialsi komunikują się online.
„Starsze pokolenia używają emotikonów dosłownie, podczas gdy młodsi stają się bardziej kreatywni ”- powiedział CNN Jeremy Burge, dyrektor ds. Emoji w Emojipedii. Dodał, że paradoksalnie popularność tego symbolu również nie pomaga.
„To emoji padło ofiarą własnego sukcesu” - powiedziała CNN Gretchen McCulloch, lingwistka internetowa.
„Jeśli przez lata w ten sam sposób będziesz przekazywać cyfrowy śmiech, zacznie się to wydawać nieszczere. ... Hiperbola zużywa się w wyniku dalszego używania” - dodała.
Przypomnijmy, że w 2015 roku roześmiana do łez buźka - według Oxford Dictionaries - stała się „słowem roku”.
„Emotikony stają się niezwykle bogatą formą komunikacji” - przyznał wtedy Casper Grathwohl, prezes Oxford Dictionaries.
o najlepiej oddaje kierunek komunikowania się w przestrzeni wirtualnej. To właśnie popularność tej rozbawionej do łez buźki w mediach społecznościowych spowodowała, że emotikon zyskał większą wartość niż tysiące słów.
Jak wyjaśniają eksperci, emotikony najlepiej oddają sposób, w jaki komunikujemy się w przestrzeni cyfrowej, który opiera się na: „sferze wizualnej, w sposób wyrazisty wyrażający emocje”.
I pomyśleć, że idea samych emotikonek powstała w 10 minut, a ten niezwykły przypadek na dobre zmienił sposób w jaki się dziś komunikujemy.
Znaczek :-) został po raz pierwszy użyty 19 września 1982 roku przez profesora Scotta Fahlmana z Carnegie Mellon University w Pittsburghu. Wysłał on e-maila o treści: „proponuję następującą sekwencję znaków dla zaznaczania żartów :-). Przeczytaj ją z boku”.
W zamyśle profesora, wspólny system znaków z kluczem do ich odkodowania miał ułatwić rozpoznawanie zabawnych e-maili i tych bardziej oficjalnych. Koncepcja obiegła nie tylko uniwersytety, ale i cały świat, w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
Emotikony, których nazwa powstała z połączenia angielskich słów „emotion” oraz „konsole”, co oznacza emocje wyrażane za pomocą konsoli, stała się jednym z obowiązujących narzędzi komunikacji.
Sam profesor Fahlman przyznał, że był zaskoczony popularnością, jaką zdobył jego wynalazek.
„Chciałem po prostu wprowadzić trochę humoru do naukowych dyskusji o fizyce. To był pomysł, który zrodził się w dziesięć minut. Spodziewałem się, że rozbawi kilku moich znajomych i na tym to się skończy” - powiedział w jednym z wywiadów „ojciec” emotikonów.
Choć wynalazcy emotikonów nie do końca podobał się kierunek, w którym podążył rozwój tych szybkich sposobów wyrażania emocji - jego zdaniem „rujnują wyzwanie wymyślania sprytnych sposób wyrażania emocji za pomocą standardowych znaków na klawiaturze” - stały się one uniwersalnym sposobem komunikowania.
źródło: asr/PAP, fot. Getty Images/Stephen Lam
Więcej na ten temat