Dzięki miłościwie nam na globie ziemskim panującemu Donaldowi Trumpowi stałam się miłośniczką wiadomości sportowych. Jak one mnie cieszą! Jakąż ulgę przynoszą! Każdy zdobyty medal, każde wskoczenie z miejsca 189 na miejsce 186 w rankingu światowym. Budzę się w swoim mieszkaniu i w ramach gimnastyki porannej robię minutowy przegląd nagłówków. Jak widzę, że informacją dnia jest „Świątek przerywa milczenie” czy „Gracz Legii ma problem w Szwajcarii”, to wiem, że Donald nie wywinął niczego nowego i mogę spokojnie pić kawę.