Badanie przeprowadzone na próbie 3 tysięcy osób wykazało, że blisko 13,9 procent mieszkańców stanu Nowy Jork ma przeciwciała koronawirusa. To ponad dziesięciokrotnie więcej od liczby stwierdzonych infekcji. Wyniki badań sugerują, że koronawirus może być mniej śmiertelny, ale znacznie bardziej rozpowszechniony.
Testy wykazały, że co piąty mieszkaniec miasta Nowy Jork (21,4%) miał koronawirusa, w północnej części stanu niespełna 4 procent.
Odsetek badanych, u których stwierdzono przeciwciała, wynoszący niemal 14% w skali całego stanu przekłada się na 2 miliony 700 tysięcy mieszkańców.
To ponad dziesięciokrotnie więcej od liczby stwierdzonych infekcji, która w Nowym Jorku wynosi 260 tysięcy. Tak duże niedoszacowanie liczby zakażeń koronawirusem oznacza także niższy wskaźnik śmiertelności. Biorąc pod uwagę liczbę zgonów na poziomie 15,5 tysiąca, może on wynosić niespełna 0.6%.
Gubernator Cuomo zastrzegł, że wyniki badań są nie w pełni reprezentatywne ponieważ objęto nimi osoby, które prawdopodobnie częściej wychodzą z domów.
Potwierdzają one jednak wcześniejsze obserwacje o znacznie większym rozpowszechnieniu koronawirusa niż wynika to z testów.
Na początku kwietnia jeden z nowojorskich szpitali przeprowadził testy kobietom przyjmowanym na izbę porodową. Okazało się, że 15% z nich miało koronawirus, choć większość z nich przechodziła infekcję bezobjawowo.