Chaos i zniewagi kosztem rozmowy o polityce - tak amerykańskie media komentują zakończoną w nocy z wtorku na środę pierwszą debatę prezydencką między ubiegającym się o reelekcję Donaldem Trumpem a kandydatem Demokratów Joe Bidenem.
Półtoragodzinną debatę w Clevland zdominował chaos, dochodziło na niej do ostrej wymiany zdań, nie brakowało wyzwisk i ataków personalnych.
Joe Biden wypomniał Donaldowi Trumpowi niepłacenie podatków. Z kolei urzędujący prezydent odpłacił się wypowiedziami na temat syna kandydata Demokratów, który rzekomo nie pracując pobierał wynagrodzenie. Ostra dyskusja toczyła się wokół zarządzania sytuacją epidemiczną, jak też w sprawie protestów i przemocy w Stanach Zjednoczonych. Kandydaci poruszyli też kwestie Sądu Najwyższego.
Kolejne debaty przed wyborami prezydenckimi zaplanowano na 15 oraz 22 października, a wybory odbędą się 3 listopada.
Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała do natychmiastowego zaprzestania trwających już czwarty dzień walk w spornym regionie Górskiego Karabachu między Azerbejdżanem a Armenią i do wznowienia negocjacji.
We wtorek przywódcy krajów odrzucili propozycje rozmów pokojowych, zarzucając sobie wzajemnie ich utrudnianie.
Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew powiedział, że region Górskiego Karabachu powinien zostać przyłączony do jego kraju.
Premier Armenii Nikol Paszynian oznajmił, że na azerskich stanowiskach dowodzenia są tureccy instruktorzy i wysocy rangą urzędnicy wojskowi czemu Azerbejdżan zaprzeczył.
Więcej na ten temat