We wtorek litewski Sejm po raz pierwszy rozpoczął zdalne posiedzenie plenarne. Niektórzy parlamentarzyści mieli problemy z przyjęciem porządku obrad, dwóch posłów na Sejm weszło do Izby i było oburzonych, że nie mogą pracować w zwykły sposób.
Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen przewodniczyła zdalnemu posiedzeniu ze stałego miejsca w Sali Plenarnej, jednak inni parlamentarzyści nie mogli pracować w Sali.
Po próbie wstępu do sali Kęstutis Glaveckas, członek mieszanej grupy posłów na Sejm i przedstawiciel Związku Chłopów i Zielonych Valius Ąžuolas, był oburzony, że jego konstytucyjne prawo do wykonywania obowiązków posła na Sejm zostało w ten sposób ograniczone.
„Mój współpracownik i ja twierdzimy, że Konstytucja jest nadrzędna w stosunku do decyzji Zarządu Sejmu. Zarząd nie może pozbawiać członków Sejmu prawa do uczestniczenia w posiedzeniu i dyskusji nad sprawami. Jeśli jesteśmy pozbawieni takiego prawa, to moim zdaniem naruszona zostaje Konstytucja” - powiedział dziennikarzom Sejmu K. Glaveckas.
On i V. Ąžuolas argumentowali, że Sejm musi zapewnić politykom możliwość uczestniczenia w posiedzeniu zarówno na odległość, jak i na żywo.
„Należy zapewnić obie możliwości - do pracy na sali i do pracy zdalnej” - powiedział V. Ąžuolas.
„Prawdopodobnie będziemy musieli udać się do Trybunału Konstytucyjnego i zapytać, dlaczego nasze prawa są ograniczane” - powiedział.
Zapytany, dlaczego nie może pracować nie ze swojego miejsca pracy w sali Sejmu, ale podłączony przez komputer, co było robione przez ponad setkę innych parlamentarzystów, K. Glaveckas stwierdził, że nie ma problemów z połączeniem się do pracy zdalnej, ale procedury trwają znacznie dłużej.
„Niedobra, nieefektywna procedura. Nie widzę powodu, dla którego wszyscy mieliby pracować przy komputerze, ja na przykład, chcę pracować nie przy komputerze. Wielu moich współpracowników chce również pracować na sali, dyskutować, rozmawiać z innymi posłami” - powiedział polityk.
„Aby zagłosować, musimy wybrać osiem kodów” - powiedział.
Przyjęcie porządku obrad we wtorek rano zajęło ponad pół godziny. Niektórym parlamentarzystom nie udało się wyrazić swojej woli.
Remigijus Žemaitaitis, członek mieszanej grupy posłów na Sejm, stwierdził, że udało mu się zweryfikować swoją tożsamość, ale system nie pozwolił mu głosować ani „za” ani „przeciw’. Ieva Kačinskaitė-Urbonienė, przedstawicielka Partii Pracy, Jonas Jarutis, przedstawiciel Związku Chłopów i Zielonych i Kęstutis Masiulis, konserwatysta, narzekali na to samo.
„Coś naprawdę nie działało, dopiero po raz drugi udało mi się zweryfikować swoją tożsamość, a gdy chciałem głosować, było napisane, że nie działa kamera. Nie mogłem głosować” - powiedział K. Masiulis.
Andrius Mazuronis, przedstawiciel Partii Pracy, skarżył się, że miał możliwości zabrania głosu w sprawie zmiany rozpatrywanej ustawy.
Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen jednak dobrze oceniła początek zdalnej pracy Sejmu.
„Pierwsze wrażenie jest dobre, praca przebiega dość sprawnie. Oczywiście, jak mogliśmy się spodziewać, procedury w poszczególnych przypadkach są znacznie wolniejsze niż na posiedzeniu na żywo. Członkowie Sejmu chcą powielać, wypowiadać się w każdej sprawie, to jest ich prawo. Myślę, że ważne jest, aby system działał w miarę sprawnie” - powiedziała we wtorek reporterom w Sejmie.
Oceniając zachowanie K. Glaveckasa i V. Ąžuolasa, przewodnicząca parlamentu stwierdziła, że każdy poseł na Sejm sam decyduje, na ile powinien być konstruktywny.
„Jeśli tylko dwóch ze 141 posłów Sejmu się buntuje, to myślę, że to bardzo dobry wynik” - powiedziała V. Čmilytė-Nielsen.
„Organizujemy posiedzenie zdalne, nie dlatego, że jest to bardzo fajne lub dlatego, że chcemy spróbować innych sposobów zorganizowania posiedzenia, ale dlatego, że w kraju jest kwarantanna i jest dużo chorych” - podkreśliła.
Wraz z pogarszającą się sytuacją epidemiologiczną w kraju w związku z koronawirusem w grudniu ubiegłego roku Sejm zalegalizował możliwość pracy zdalnej.
Zdalne posiedzenia Sejmu odbywają się na platformie Microsoft Teams.
Przed rozpoczęciem pracy parlamentarzyści muszą zweryfikować swoją tożsamość za pomocą mobilnego podpisu elektronicznego lub aplikacji Smart-ID. Muszą również zrobić zdjęcie przed każdym głosowaniem.
Dwie sesje plenarne zaplanowano na wtorek, rano i wieczorem. Na czwartek zaplanowano również poranne posiedzenie Sejmu na odległość, a po południu parlamentarzyści zgromadzą się na żywo w sali Sejmu, gdyż będzie musiało odbyć się tajne głosowanie na kandydatów do Sądu Konstytucyjnego.
Po próbie wstępu do sali Kęstutis Glaveckas, członek mieszanej grupy posłów na Sejm i przedstawiciel Związku Chłopów i Zielonych Valius Ąžuolas, był oburzony, że jego konstytucyjne prawo do wykonywania obowiązków posła na Sejm zostało w ten sposób ograniczone.
„Mój współpracownik i ja twierdzimy, że Konstytucja jest nadrzędna w stosunku do decyzji Zarządu Sejmu. Zarząd nie może pozbawiać członków Sejmu prawa do uczestniczenia w posiedzeniu i dyskusji nad sprawami. Jeśli jesteśmy pozbawieni takiego prawa, to moim zdaniem naruszona zostaje Konstytucja” - powiedział dziennikarzom Sejmu K. Glaveckas.
On i V. Ąžuolas argumentowali, że Sejm musi zapewnić politykom możliwość uczestniczenia w posiedzeniu zarówno na odległość, jak i na żywo.
„Należy zapewnić obie możliwości - do pracy na sali i do pracy zdalnej” - powiedział V. Ąžuolas.
„Prawdopodobnie będziemy musieli udać się do Trybunału Konstytucyjnego i zapytać, dlaczego nasze prawa są ograniczane” - powiedział.
Zapytany, dlaczego nie może pracować nie ze swojego miejsca pracy w sali Sejmu, ale podłączony przez komputer, co było robione przez ponad setkę innych parlamentarzystów, K. Glaveckas stwierdził, że nie ma problemów z połączeniem się do pracy zdalnej, ale procedury trwają znacznie dłużej.
„Niedobra, nieefektywna procedura. Nie widzę powodu, dla którego wszyscy mieliby pracować przy komputerze, ja na przykład, chcę pracować nie przy komputerze. Wielu moich współpracowników chce również pracować na sali, dyskutować, rozmawiać z innymi posłami” - powiedział polityk.
„Aby zagłosować, musimy wybrać osiem kodów” - powiedział.
Przyjęcie porządku obrad we wtorek rano zajęło ponad pół godziny. Niektórym parlamentarzystom nie udało się wyrazić swojej woli.
Remigijus Žemaitaitis, członek mieszanej grupy posłów na Sejm, stwierdził, że udało mu się zweryfikować swoją tożsamość, ale system nie pozwolił mu głosować ani „za” ani „przeciw’. Ieva Kačinskaitė-Urbonienė, przedstawicielka Partii Pracy, Jonas Jarutis, przedstawiciel Związku Chłopów i Zielonych i Kęstutis Masiulis, konserwatysta, narzekali na to samo.
„Coś naprawdę nie działało, dopiero po raz drugi udało mi się zweryfikować swoją tożsamość, a gdy chciałem głosować, było napisane, że nie działa kamera. Nie mogłem głosować” - powiedział K. Masiulis.
Andrius Mazuronis, przedstawiciel Partii Pracy, skarżył się, że miał możliwości zabrania głosu w sprawie zmiany rozpatrywanej ustawy.
Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen jednak dobrze oceniła początek zdalnej pracy Sejmu.
„Pierwsze wrażenie jest dobre, praca przebiega dość sprawnie. Oczywiście, jak mogliśmy się spodziewać, procedury w poszczególnych przypadkach są znacznie wolniejsze niż na posiedzeniu na żywo. Członkowie Sejmu chcą powielać, wypowiadać się w każdej sprawie, to jest ich prawo. Myślę, że ważne jest, aby system działał w miarę sprawnie” - powiedziała we wtorek reporterom w Sejmie.
Oceniając zachowanie K. Glaveckasa i V. Ąžuolasa, przewodnicząca parlamentu stwierdziła, że każdy poseł na Sejm sam decyduje, na ile powinien być konstruktywny.
„Jeśli tylko dwóch ze 141 posłów Sejmu się buntuje, to myślę, że to bardzo dobry wynik” - powiedziała V. Čmilytė-Nielsen.
„Organizujemy posiedzenie zdalne, nie dlatego, że jest to bardzo fajne lub dlatego, że chcemy spróbować innych sposobów zorganizowania posiedzenia, ale dlatego, że w kraju jest kwarantanna i jest dużo chorych” - podkreśliła.
Wraz z pogarszającą się sytuacją epidemiologiczną w kraju w związku z koronawirusem w grudniu ubiegłego roku Sejm zalegalizował możliwość pracy zdalnej.
Zdalne posiedzenia Sejmu odbywają się na platformie Microsoft Teams.
Przed rozpoczęciem pracy parlamentarzyści muszą zweryfikować swoją tożsamość za pomocą mobilnego podpisu elektronicznego lub aplikacji Smart-ID. Muszą również zrobić zdjęcie przed każdym głosowaniem.
Dwie sesje plenarne zaplanowano na wtorek, rano i wieczorem. Na czwartek zaplanowano również poranne posiedzenie Sejmu na odległość, a po południu parlamentarzyści zgromadzą się na żywo w sali Sejmu, gdyż będzie musiało odbyć się tajne głosowanie na kandydatów do Sądu Konstytucyjnego.
źródło: JZ / BNS, fot. BNS/Žygimantas Gedvila/15min.lt
Więcej na ten temat