Szwecja wygrała z Polską 3:2 w meczu piłkarskich mistrzostw Europy. Bramki dla Szwedów strzelił Emil Forsberg oraz Viktor Claesson, bramki dla Polaków zaś Robert Lewandowski.
Spotkanie w Sankt Petersburgu było rozgrywane w ogromnym upale, przy temperaturze powyżej 30 stopni,
dlatego dwukrotnie w czasie meczu sędzia pozwolił piłkarzom na uzupełnienie płynów (około 25. i 70. minuty).
Rywalizację rozpoczęli z ogromnym animuszem Szwedzi, którzy już w 2. minucie objęli prowadzenie. Po akcji
Alexandra Isaka do piłkę dopadł lewy pomocnik Emil Forsberg, wykorzystał błąd Kamila Jóźwiaka i strzałem w
tzw. długi róg pokonał Wojciecha Szczęsnego.
Reprezentacja „Trzech Koron” nie zwalniała i w 14. minucie mogła podwyższyć prowadzenie, ale podanie Isaka
do będącego tuż przed bramką Robina Quaisona w ostatniej chwili przerwał Bartosz Bereszyński.
Na tym skończyła się przewaga Szwedów, którzy - zadowoleni z prowadzenia - cofnęli się na własną połowę.
Do końca pierwszej połowy Polacy atakowali, ale - oprócz kolejnych rzutów różnych wykonywanych przez Piotra
Zielińskiego - nic z tego nie wynikało.
Po przerwie, co zrozumiałe (biorąc pod uwagę wynik), Polacy znów ruszyli. W 47. minucie Zieliński strzelił
mocno, ale Robin Olsen nie dał się zaskoczyć. Podobnie jak pięć minut później po płaskim strzale Grzegorza
Krychowiaka.
Wkrótce potem na boisko - po raz pierwszy w tym turnieju - wszedł Dejan Kulusevski, wcześniej borykający się z
kłopotami związanymi z koronawirusem. I właśnie piłkarz Juventusu Turyn w 59. minucie podał do Forsberga,
który precyzyjnym strzałem z dystansu nie dał szans Szczęsnemu.
W tym momencie wydawało się, że sytuacja Polaków jest beznadziejna (potrzebowali trzech goli), ale już w 61.
minucie nadzieję drużynie przywrócił Lewandowski, który po kontrze i indywidualnej akcji strzelił technicznie
efektownego gola.
Krótko potem trafił do siatki wprowadzony na boisko Jakub Świerczok, jednak był na spalonym. Sędzia czekał na
pomoc VAR i gola słusznie nie uznał.
Co się jednak odwlecze... W 84. minucie było już 2:2. Znów po trafieniu Lewandowskiego, którego Szwedzi
zostawili zupełnie bez opieki tuż przed bramką.
Polakom brakowało więc tylko jednego gola, jeszcze próbowali, ale w doliczonym czasie sami stracili bramkę. Do
siatki trafił bez kłopotów rezerwowy Viktor Claesson.
Porażka oznacza, że biało-czerwoni nie powtórzą sukcesu z 2016 roku, gdy dotarli do ćwierćfinału mistrzostw Europy.
źródło: ar / PAP, fot. Olimpik/NurPhoto/Getty Images
Więcej na ten temat