Na sześć godzin świat został bez wiodącej sieci społecznościowej... i się nie zawalił. Wczoraj wieczorem nie było dostępu do kilku portali społecznościowych i komunikatorów.
Eksperci biją na alarm, że coraz młodsze dzieci doświadczają uzależnienia od Internetu i portali społecznościowych.
Miliony osób na całym świecie mogło poczuć irytację i niepokój, kiedy wczoraj około godziny osiemnastej czasu litewskiego kazało się, że niedostępne są popularne serwisy społecznościowe jak Facebook czy Instagram oraz komunikatory Whatsup i Messenger.
Właściciel portali i komunikatorów przeprosił użytkowników za ponad sześciogodzinną przerwę w dostępie do usług i wytłumaczył przyczyny awarii.
Nie brakuje też komentarzy, że awaria to nie przypadek. Doszło do niej zaledwie dzień po wywiadzie dla CBS Frances Haugen, byłej menedżerki firmy należącej do Marka Zuckerberga, która oskarżyła byłego pracodawcę o przedkładanie własnych zysków nad walkę z mową nienawiści i działanie na szkodę zdrowia psychicznego nieletnich.
Firma odpiera zarzuty i zapewnia o przeciwdziałaniu rozprzestrzenianiu dezinformacji i szkodliwych treści. Wczorajszą awarię usunięto około godziny pierwszej w nocy czasu litewskiego. Z danych giełdowych wynika, że na internetowym blackoucie firma straciła około sześciu miliardów dolarów.
Więcej na ten temat