Iwona Czerniawska: Czas odmitologizować matury

Iwona Czerniawska Fot. Marian Paluszkiewicz
podpis źródła zdjęcia

Rozmowa z dyrektorką Liceum im. Adama Mickiewicza w Wilnie, Iwoną Czerniawską, która kieruje placówką od sierpnia 2021 r. Wcześniej na fotelu dyrektora zasiadał Czesław Dawidowicz, który pełnił tę funkcję od 1978 r. Usłyszymy, że studia w Polsce nie są już tak popularne jak kiedyś, a sposób oceniania wyników uczniów może ulec zmianie. Poruszymy też temat współpracy z Polską na gruncie oświaty. Omówimy tematy zdrowia i szczepień. Dowiemy się, co zachęca (bądź zniechęca) rodziców do oddawania dzieci do polskiej szkoły.

Ilu uczniów, szczególnie w stosunku do poprzednich lat, rozpoczęło w tym roku naukę w Liceum im. Adama Mickiewicza?
Przez kilka ostatnich lat utrzymujemy podobny poziom. Przyznam, że w tym roku lekko zmalała liczba uczniów. Naukę rozpoczęło 422 uczniów, co jest malutkim spadkiem względem roku minionego, ale na dłuższą metę, względem lat jeszcze poprzednich, odnotowujemy wzrost.

Czy można określić przyczyny niewielkiego spadku?
Żyjemy w czasach, kiedy każdy uczeń jest na wagę złota. Przyciągnąć polskiego ucznia jest szczególnie trudno. Odczuwamy odpływ uczniów do innych, najpewniej niepolskich, szkół, choć tu podkreślę, że są to raczej odczucia. Trzeba również uwzględnić czynnik demograficzny. 

Jeszcze kilka lat temu mówiliśmy o tym, że dla wielu rodziców polska szkoła wydaje się nieatrakcyjna. Coś zmieniło się w tej kwestii?
Rozmawiamy z tymi rodzicami, którzy zdecydowali się na naszą szkołę – na polską szkołę – więc ich punkt widzenia znamy. Trudno mi jest mówić o decyzjach osób, z którymi nie mamy takiego kontaktu. 

Szkoła polska nie jest gorsza, a może i lepsza, od innych? 
Polska szkoła jest dobrą szkołą. Tyle że ten, kto myśli o szkole dla dziecka 6-7-letniego, to kieruje się innymi argumentami i potrzebami, aniżeli mając na względzie maturę kiedyś tam za 12 lat. Szkołę polską wybierają ci, którym zależy na tym, by nauczyciel mówił do dziecka w języku ojczystym, kropka. Może ostro powiedziałam, ale myślę, że to jest ten podstawowy aspekt, który jest uwzględniany. Uważnie przyglądamy się, jakimi drogami można trafiać do tych niezdecydowanych oraz jakich argumentów możemy użyć. Najważniejsze, że mamy dowody na to, że polska szkoła jest tak samo dobra i konkurencyjna (względem litewskich – przyp. red.). Oczywiście, jako dyrektor dbam o to, aby rodzice rozważali wybranie Liceum imienia Adama Mickiewicza. Można też mówić o patriotyzmie pokoleniowym. Są rodzice, którzy potrafią dla wybranej placówki pokonywać kilometry, dowożąc dziecko.

Przekształcenie Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, GAM-u, w Liceum im. Adama Mickiewicza,  LAM – zmieniło wiele?
Na wstępie nadmienię, że nie budujemy swojej marki na pustym miejscu. Jesteśmy świadomi dorobku, które miało za sobą gimnazjum, a jeszcze wcześniej Szkoła nr 11. Ten dorobek jest teraz także dorobkiem liceum. Wiążąca była decyzja podjęta przez radę pedagogiczną i grono rodziców i która została sformalizowana przez Radę Miasta, o tym, że GAM otrzymuje uprawnienia do kształcenia w zakresie ekologii i zielonych technologii. Dostaliśmy zgodę na realizację właśnie tych założeń, pojawiło się pytanie, jak odróżnić GAM od LAM-u. I tak oto dziś jesteśmy.

Jak wygląda sytuacja z kadrą nauczycieli w szkole w kontekście ogólnokrajowego braku specjalistów?
Obecnie mamy wszystkich potrzebnych nauczycieli. Teraz tego tak nie odczuwamy, ale przygotowujemy się na przyszłość, ponieważ mamy świadomość, że w nadchodzących latach zaczniemy borykać się z poważnym brakiem specjalistów. Proszę też nie zapominać, że oprócz nauczycieli potrzebni są też inni specjaliści.

Asystenci nauczyciela?
Mam raczej na myśli logopedów, pedagogów specjalnych oraz psychologów. W edukacji od dłuższego czasu akcentuje się, że każdy uczeń ma swoje indywidualne potrzeby. Dodatkowych specjalistów w zasadzie brakuje od początku i nie tylko w naszej szkole.

Czyli wykształceni w kierunku pedagogiki specjalnej, psychologii i logopedii zawsze znajdą pracę?
Zdecydowanie. To jest duch czasów, że kładzie się nacisk na szerszy rozwój ucznia, jego potrzeby edukacyjne i na odpowiednie warunki uczenia. A tych specjalistów właśnie brakuje. Chcę podzielić się jeszcze jednym przemyśleniem, które, myślę, nie tylko mnie niepokoi. Jako polskie szkoły jesteśmy już na starcie w trudniejszej sytuacji ze względu na swoją specyfikę. Musimy szukać nie tylko specjalistów, ale także specjalistów ze znajomością języka polskiego.

Jak tę sytuację można poprawić? Zachęcać do podjęcia studiów, np. w Polsce?
Pan również obserwuje sytuację. Kiedyś studentów do studiów w Polsce zachęcały stypendia, jednak nie mamy gwarancji, że taki student do nas wróci. Myślę, że trzeba zacząć mówić o współpracy z Polską. Być może specjaliści z Macierzy odnaleźliby się w polskiej szkole na Litwie. To bardzo szeroki temat.

Ilu uczniów otrzymało świadectwo z wyróżnieniem w ubiegłym roku szkolnym?
Nikt. Przez dwa ostatnie lata nie mieliśmy takich uczniów. Mieliśmy „setkowiczów”, ale to nie było wystarczające.

Co jest tego przyczyną?
W szkołach uczymy nowe pokolenie. My, nauczyciele, dużo szkolimy się i zdobywamy wiedzę, jak ich uczyć, ale równocześnie kończą oni szkołę według starych reguł, czyli według pozycjonowania ich na podstawie wyniku maturalnego. Młodzież już od pewnego czasu sygnalizuje, że oczekuje czegoś innego. W życiu codziennym często narzekamy na młodzież, tymczasem młodzi są rozgarnięci, interesują się niejedną sprawą, a próbujemy wpakować ich w bardzo wąskie i takie tymczasowe ramy. Egzamin maturalny stopniowo staje się przestarzałym sposobem mierzenia osiągnięć młodego człowieka.

W jaki zatem inny sposób, uniwersalny i standaryzowany, można mierzyć osiągnięcia uczniów?
Jestem nauczycielem, nie jestem ekspertem od spraw oświatowych. Coraz częściej podnosi się temat, aby oceniać uczniów całościowo, przez całą szkołę średnią. Zbierać inne dane poświadczające kompetencje.

Ilu uczniów LAM zdecydowało się na studia w Polsce?
Jeszcze zbieramy dane, gdyż i rekrutacja na studia w Polsce w dobie pandemii była obarczona pewnymi ograniczeniami. Studia w Polsce stopniowo, moim zdaniem, tracą na popularności. Są traktowane na równi z innymi studiami zagranicznymi. To może wynikać z ograniczonej liczby miejsc finansowanych. Nie ukrywajmy, że stypendium rządu RP to był pomysł atrakcyjny. 

W Związku Sowieckim, gdzie szczepionki nie przechodziły tylu faz badań, były wymagane – nie przyjmowano do szkół bez pełnego programu szczepień na odrę, polio itp. Starsze pokolenia to jeszcze pamiętają, być może taki sposób, choć bardzo radykalny, mógłby powrócić?

Pozwoli pan, że rozwinę tę listę i przypomnę, że niektóre szczepienia w ogóle odbywały się na miejscu, w szkole. Byli stali pracownicy, których obowiązkiem było zadbanie o wyszczepienie uczniów. Nie lubię przymusu. Wiadomo, przekonywanie to trudna sztuka, ale dbanie o bezpieczeństwo i zdrowie otaczających ludzi jest naszym obowiązkiem.
Szczególnie, gdy sytuacja wymaga pośpiechu…
Niestety. Odnoszę wrażenie, że część społeczeństwa czy też ludzi związanych ze szkołą spodziewa się zdalnego nauczania. Dość spora grupa, widząc, że fala wróci, paradoksalnie spokojnie na tę falę czeka i nie widzi sensu się szczepić.

Mogę teraz wydać się wredny, proszę wybaczyć – ale przez długi czas była pani pełniącą obowiązki, a upoważnienie do funkcji dyrektora otrzymała pani dopiero niedawno. Dlaczego ten proces trwał tak długo?
Pandemia. Nie mam co prawda doświadczenia, jak to się odbywało wcześniej, ale nominacja na stanowisko dyrektora odbywa się drogą konkursu. Więc jak rozumiem, należy go ogłosić, kandydaci muszą się zgłosić. Jak słyszałam od innych zaprzyjaźnionych dyrektorów, proces może trwać sześć-dziewięć miesięcy. Kandydaturę zweryfikować musi także niezależna instytucja, która na czas pandemii również zawiesiła działalność lub zwolniła pracę. Ostatecznie nominację otrzymałam. Póki jednak jej nie było, byłam pełniącą obowiązki przez prawie 2 lata, dokładnie rok i 11 miesięcy.  

Pandemia pandemią, ale polonez się w tym roku odbył. Można już mówić o tradycji?
Można i staramy się tę tradycję utrzymać, także w następnym roku. Jako polskie szkoły jesteśmy umówieni, mamy już nawet wyznaczoną datę, ale nie powiem, kiedy dokładnie, aby nie zapeszyć. W ubiegłym roku też tak było, ustaliliśmy, ale musieliśmy zmienić.

A już miałem pytać o tę datę…
(śmiech) Wie pan, żeby nie zapeszyć… Liczymy, że się uda.

W tym roku do poloneza stanęło sześć szkół. Jak będzie w następnym roku?
Podobnie, staną wszystkie polskie szkoły Wilna. Zobaczymy, może coś się zmieni.

źródło: TVP Wilno/Rozmawiał Apolinary Klonowski, fot. Marian Paluszkiewicz
Więcej na ten temat