Rosja rozpoczęła wojnę na Ukrainie w bardzo sprzyjających dla niej warunkach ekonomicznych, więc nie warto spodziewać się gwałtownego załamania gospodarki – mówi Rimantas Rudzkis, ekonomista i profesor matematyki. Przewiduje, że gospodarka reżimu stanie w obliczu większych problemów za pół roku – po wyczerpaniu się zapasów zachodnich komponentów, chyba że rosyjscy przemysłowcy znajdą zastępstwo w Azji.
Według Rudzkiego sytuacja na światowych rynkach surowcowych 24 lutego, w pierwszy dzień rosyjskiej akcji militarnej na Ukrainie, była „niezwykle korzystna” dla kraju agresora.
Według eksperta inwazja militarna rozpoczęła się od rekordowego wzrostu cen nie tylko surowców energetycznych, ale także metali, drewna, pszenicy i innych surowców przed wojną.
„Wzrost cen wcale się nie zaczął podczas wojny z Ukrainą. Patrząc na najwyższe ceny metalu, drewna, węgla, była to jesień ubiegłego roku. Jeśli porównamy główne ceny surowców z analogicznymi cenami w 2019 r., to np. węgiel zdrożał o sześć razy” – podkreślił w poniedziałek R. Rudzkis.
Według niego obecne ceny gazu i ropy są czasami wyższe niż przed pandemią w 2019 r. Ekspert jest przekonany, że pozwala to reżimowi Kremla znacząco złagodzić skutki nałożonych sankcji.
„Sprzedają teraz ropę znacznie taniej niż średnia cena rynkowa, ale nadal cena jest znacznie droższa niż w 2019 r.” – kontynuował. Zdaniem R. Rudzkiego, nawet jeśli UE zrezygnuje z rosyjskiej ropy, to nadal będą ją kupować inne kraje, np. Indie. Choć będzie sprzedawana po znacznie niższych cenach niż rynkowe, przychody ze sprzedanego surowca, jak powiedział, będą nadal wysokie.
Podkreślił, że już na początku tego roku ceny są wyższe niż w tym samym czasie w roku ubiegłym.
Główne problemy dla rosyjskiej gospodarki pojawią się za ok. 6 miesięcy, jeśli kraje zachodnie będą nadal nakładać sankcje. Ekspert uważa, że zaszkodzą one rosyjskiemu przemysłowi – choć kraj sam produkuje wystarczającą ilość towarów, do produkcji potrzebne są komponenty z Zachodu, których w przypadku braku alternatywnych źródeł zaopatrzenia będzie niewiele.
źródło: ELTA, fot. BNS/ Julius Kalinskas
Więcej na ten temat