„NATO i UE będzie odpowiadała zdecydowanie na ewentualną rosyjską eskalację działań wojennych na Ukrainie” – zapowiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki. „Nie pozostawimy Ukrainy samej sobie” – zapewnił.
Szef rządu wyraził zaniepokojenie gromadzeniem dużej liczby wojsk rosyjskich na granicy między Białorusią i Ukrainą.
„Wszyscy w Europie i cały wolny świat niepokoi się tym, czy przypadkiem intencją Kremla nie jest zaatakować Ukrainę od północnego zachodu, otworzyć nowy front; czy zamiarem Kremla nie jest przerwanie linii komunikacyjnych, które przebiegają od Polski, Słowacji, Rumunii w kierunku na wschód, linii dostaw humanitarnych, dostaw broni, po to, żeby Ukraina mogła się bronić” – powiedział Morawiecki podczas konferencji prasowej w Gdańsku.
Odnosząc się do spotkania Rady Europejskiej, która miało miejsce w czwartek i piątek podkreślił, że „poza apelami o opamiętanie [...] cała Rada Europejska, nie tylko jest zdeterminowana, żeby pomagać Ukrainie w dalszej walce o wolność, suwerenność, ale także na ewentualną eskalację po stronie Rosji, NATO i Unia Europejska będzie odpowiadała w sposób bardzo zdecydowany”.
„Na pewno nie pozostawimy Ukrainy samej sobie. Na pewno będziemy znajdowali odpowiednie narzędzia, instrumenty i rozwiązania, by odpowiadać na eskalację ze strony Rosji” – oznajmił premier.
Brytyjskie ministerstwo obrony przekazało w piątek, że z codziennej aktualizacji wywiadowczej wynika, iż 14 października Alaksandr Łukaszenka zapowiedział utworzenie nowego rosyjsko-białoruskiego zgrupowania wojsk z udziałem 70 tys. białoruskich żołnierzy i do 15 tys. żołnierzy rosyjskich. 15 października władze w Mińsku opublikowały nagranie przedstawiające, jak twierdzą, przybycie wojsk rosyjskich na Białoruś. Ponadto Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował niedawno, że na Białorusi – pod pozorem szkoleń – trwa potajemna mobilizacja do białoruskiej armii.
źródło: PAP, fot. PAP/Adam Warżawa
Więcej na ten temat