Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore poinformował w środę w nocy o zarejestrowaniu w USA w ciągu ostatniej doby 1707 ofiar śmiertelnych Covid-19. Zaraziło się 161 934 kolejnych osób. Od wybuchu epidemii w USA odnotowano łącznie 11 mln 498 515 przypadków zakażeń. Liczba ofiar śmiertelnych sięga 250 180.
Telewizja CNN nazywa to osiągnięciem kolejnego przerażającego kamienia milowego od pierwszej śmierci z powodu wirusa 29 lutego w stanie Waszyngton. Cytuje też, profesora Jonathana Reinera z George Washington University School of Medicine, który przewiduje, że będzie coraz gorzej.
„Potworna liczba zgonów, którą widzieliśmy wczoraj w Stanach Zjednoczonych (...) odzwierciedla liczbę osób zakażonych trzy tygodnie temu, dwa do trzech tygodni temu, ponieważ przychodzi to opóźnieniem” - mówił w środę J. Reiner.
Przypominał on, że przed dwoma, trzema tygodniami diagnozowano średnio od 70 000 do 80 000 nowych przypadków zakażeń dziennie. We wtorek było ich ponad 160 000.
„Jeśli więc jesteś zaniepokojony obecnymi 1700 zgonami, za dwa do trzech tygodni od teraz będziemy świadkami 3000 zgonów dziennie” - prognozował dr Reiner.
Według zajmującego się tropieniem kontaktów zakażonych ludzi Covid Tracking Project, podczas gdy w niektórych szpitalach brakuje pracowników służby zdrowia, Stany Zjednoczone po raz kolejny ustanowiły nowy rekord hospitalizacji związanych z Covid-19. We wtorek było ich 76 830.
Zgodnie z danymi Johnsa Hopkinsa do środy w 47 stanach rejestrowano co najmniej 10 proc. więcej nowych przypadków dziennie niż w tym samym czasie w poprzednim tygodniu. Tylko na Hawajach odsetek ten spadł o 10 proc. Eksperci zaprzeczają argumentom jakoby zwiększone wskaźniki zakażeń w Ameryce wynikały z podwyższonej liczby testów.
Johns Hopkins akcentuje, że podczas gdy w ciągu ub. tygodnia, liczba nowych przypadków wzrosła o 29 proc., to według Covid Tracking Project w całym kraju przeprowadzono w tym samym okresie tylko o około 11 proc. testów więcej.