G. Landsbergis: Sytuacja na Ukrainie groźniejsza niż przed aneksją Krymu

Szefowie dyplomacji krajów bałtyckich w Kijowie, fot. Getty Images/Anadolu Agency
podpis źródła zdjęcia

Sytuacja na Ukrainie ze względu na koncentrację wojsk rosyjskich przy granicy wydaje się groźniejsza niż przed aneksją Krymu w 2014 roku - powiedział minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis.

Szef litewskiej dyplomacji, wracając w czwartek wieczorem z wizyty w Kijowie, gdzie gościł z kolegami z Łotwy i Estonii, powiedział w piątek radiu LRT, że takie wrażenie wywarły informacje, które przedstawili ukraińscy urzędnicy.

„Można odnieść wrażenie, że sytuacja jest bardziej niebezpieczna niż w 2013 czy 2014 roku, kiedy to Ukraina została po raz pierwszy zaatakowana, a Krym był okupowany. Prawdopodobnie głównym tego powodem jest to, że wtedy Rosja próbowała ukryć swoje siły zbrojne i zaangażowanie w konflikt (...). Teraz jest to wyraźna oznaka siły: pokazano wojsko, siły powietrzne, flotę” - powiedział G. Landsbergis w wywiadzie dla radia LRT.

Według niego, ukraińscy przywódcy próbowali skontaktować się z rosyjskim kierownictwem, pytając, na jakiej podstawie mobilizuje się wojsko, czy jest to ćwiczenie, ale nie otrzymali oficjalnej odpowiedzi.

„Nie ma oficjalnej odpowiedzi, na podstawie której mobilizuje się wojsko. Wtedy, oczywiście, wydaje się to niebezpieczne, wyraźna eskalacja, trzymanie tajemnicy ze względu na jakieś cele, jest to najgorszy scenariusz” - powiedział minister spraw zagranicznych.

Według niego nie jest do końca jasne, jakiego rodzaju pomoc NATO może udzielić Ukrainie, ale jak dotąd NATO i UE zdołały zachować jedność, wyrażając wyraźne poparcie polityczne dla tego kraju.

„Gdyby sytuacja uległa eskalacji, wsparcie to i konkretne kroki staną się jaśniejsze” - powiedział G. Landsbergis.

Według niego jedną z takich hipotez działań Rosji jest chęć przywrócenia przez prezydenta Władimira Putina i rządzącego aparatu spadającej popularności przed tegorocznymi wyborami do Dumy. Inną hipotezą jest sprawdzenie, czy wsparcie Zachodu dla Ukrainy utrzyma się, jeśli podjęte zostaną realne działania militarne.

Mówi, że nie wyklucza „czarnego scenariusza”, ale ma nadzieję, że Rosja wycofa swoje wojska z granicy i „nie rozpocznie otwartego konfliktu”.

„Ale gdyby wybuchł konflikt, świat naprawdę zareagowałby, a Rosja miałaby bolesne konsekwencje” – powiedział G. Landsbergis.

W piątek minister spotka się z prezydentem Gitanasem Nausėdą i będzie mówił o tym, że Ukraina prosi o wsparcie polityczne.

„To jest wstępna prośba naszych przyjaciół z Ukrainy. Następnie można oczywiście zastanowić się, co moglibyśmy zrobić lub jakie sygnały, polityczne i nie tylko, mogłyby zostać wysłane zarówno do Rosji, jak i do naszych partnerów w Europie i NATO. Litwa jest krajem słyszalnym w formatach międzynarodowych” - powiedział G. Landsbergis.

G. Landsbergis odwiedził w czwartek Kijów wraz z przedstawicielami z Łotwy i Estonii, gdzie państwa bałtyckie i Ukraina wydały wspólne oświadczenie wzywające Rosję do zaprzestania prowokacyjnych działań poprzez mobilizację wojsk na granicy ukraińskiej.

Ukraina zarzuca Rosji mobilizację tysięcy żołnierzy wzdłuż wschodniej granicy, w tym na anektowanym Krymie. Doniesienia o mobilizacji pojawiły się po krwawych starciach z separatystami wspieranymi przez Rosję we wschodniej Ukrainie.

Ze swojej strony Moskwa twierdzi, że rozmieściła wojska wzdłuż swojej zachodniej granicy na ćwiczenia w odpowiedzi na groźne działania NATO.
źródło: ŁC/BNS, fot. Getty Images/Anadolu Agency
Więcej na ten temat