Instytut Naukowo-Badawczy Europy Wschodniej, utworzony wraz ze Szkołą Nauk Politycznych (SNP) przy Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, rozpoczął działalność 23 lutego 1930 r.
Pomysł zorganizowania placówki prowadzącej studia wschodnie pojawił się w drugiej połowie lat dwudziestych w kręgu wileńskich federalistów, „krajowców” i demokratów. Tradycje „myśli wschodniej” były w tych środowiskach zawsze bogate i żywe.
Instytut powstał przede wszystkim w rezultacie współpracy trzech osób: Stefana Ehrenkreutza – historyka prawa, badacza instytucji ustrojowych Wielkiego Księstwa Litewskiego, Janusza Jędrzejewicza – ówcześnie podsekretarza stanu w Prezydium Rady Ministrów i Witolda Staniewicza – specjalisty ekonomiki rolnej.
Prezesem instytutu został prof. Jan Michał Rozwadowski, a po jego śmierci w 1935 r. – prof. Stanisław Kętrzyński. Prezesem zarządu instytutu przez cały okres jego istnienia był Stefan Ehrenkreutz.
– Wileńska sowietologia przede wszystkim pokazała, że warto prowadzić badania naukowe nad Rosją, ale także całą Europą Wschodnią. W tym wielkim parciu na Zachód, które teraz obserwujemy, ten dorobek ponownie warto zauważać, bo to przecież refleksja nad tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Aktualna sytuacja nie tylko w Rosji, ale także na Białorusi pokazuje, że powinniśmy interesować się nie tylko polityką, ale także kulturą i gospodarką tego kraju i regionu – zauważa dr Pukszto.
Politolog podkreśla, że na przykładzie instytutu, który działał w międzywojennym Wilnie, widać doskonale rolę, jaką może odgrywać nauka w życiu politycznym i społecznym kraju.
– Wydaje mi się, że na Litwie jest to nadal niedoceniane. Naukowcy, uniwersytety prowadzą oczywiście swoje badania, ale ich rola jest nadal niedoceniana, zwłaszcza, jeśli chodzi o nauki polityczne i społeczne – twierdzi kierownik katedry politologii.
Jak zauważa rozmówca TVP Wilno, przedwojenna wileńska sowietologia pokazała, że nauka jest bardzo przydatna w kształtowaniu polityki międzynarodowej. Wielu z tych przedwojennych wileńskich sowietologów znalazło potem zatrudnienie w ośrodkach analitycznych w Wielkiej Brytanii czy USA.
– W Ameryce spojrzenie na ośrodki analityczne jest zupełnie inne niż na Litwie. Także w Polsce uniwersytety czy ośrodki analityczne są potężniejsze, działają prężniej i odgrywają o wiele bardziej znacząca rolę – zapewnia dr Pukszto.
Przedwojenni wileńscy naukowcy prowadzili badania nad sowieckim totalitaryzmem. Choć wydaje się, że słowo „sowiecki” przeszło już do historii, za wschodnią granicą Litwy nadal trudno mówić o demokracji, a w ocenie Andrzeja Pukszty – obecna sytuacja na Białorusi czy w Rosji pokazuje, że badania nad autorytaryzmem są nadal bardzo potrzebne.
Politolog zauważa, że tradycja wileńskiej sowietologii z dużym powodzeniem kontynuowana jest w Polsce.
– Bardzo dobrym przykładem, który często podaję także w litewskim środowisku, jest Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Osoba twórcy tego ośrodka, a obecnie patrona, jest dla mnie symboliczna. Miał powiązania rodzinne z Litwą i bardzo często ją odwiedzał. Bardzo bolały go napięcia polsko-litewskie. Był przekonany, że Rosja, także po upadku Związku Sowieckiego, będzie podobne konflikty rozgrywać. Ośrodek badawczy, który stworzył, nawiązując do wileńskiej tradycji, bez wątpienia należy dziś do jednych z liczących się placówek na świecie. Do wileńskiej sowietologii nawiązuje dziś również Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego – zauważa dr Pukszto.
W Wilnie, w ubiegłym roku, 90-lecie założenia instytutu zostało upamiętnione przez międzynarodową konferencję naukową. O ile jednak tradycje wileńskiej sowietologii kontynuowane są w Polsce, a jej dorobek – ceniony na świecie, o tyle w Wilnie nie pozostało po niej wielu śladów.
– Trochę smutno, że na budynku Biblioteki Wróblewskich, gdzie miał siedzibę instytut, znajduje się budząca liczne kontrowersje tablica poświęcona Jonasovi Noreice, a nie został w żaden sposób upamiętniony Instytut Naukowo-Badawczy Europy Wschodniej czy takie postacie, jak prof. Stanisław Swianiewicz, ostatni świadek Katynia, czy jeden z najwybitniejszych sowietologów w skali światowej – prof. Wiktor Sukiennicki – komentuje dr Pukszto.
– Z tego, co widzę, z tą pamięcią o dorobku międzywojennego Wilna nie jest do końca dobrze. Na całej Litwie zresztą pamięć historyczna ukierunkowana jest przede wszystkim na elementy narodowe, jeśli coś jest polskie, żydowskie czy białoruskie – schodzi na plan dalszy. Nie do końca są nawet doceniane takie postacie jak Czesław Miłosz, którego jubileusz w tym roku obchodzimy. Obawiam się, że Litwa tkwi nadal trochę w takim nacjonalistycznym zaścianku – stwierdza politolog.