W najbliższą niedzielę, 28 marca, na Litwie przejdziemy na czas letni. To znaczy, że o godz. 3 w nocy z soboty na niedzielę będziemy musieli przestawić wskazówki zegarów o godzinę do przodu. Taki czas będzie obowiązywać do końca października.
Praktyka ta jest od lat krytykowana przez specjalistów — jest ona zbędna w XXI wieku, a nawet szkodliwa. Rząd Litwy już w ubiegłym roku wyrażał nadzieję, że to jeden z ostatnich przypadków, gdy musimy przestawiać czas. Niestety, póki co partnerzy europejscy są niechętnie nastawieni do porzucenia tego zwyczaju.
Przyczyna przestawiania zegarków ma podłoże historyczne i jest prozaiczna. Służyło to oszczędności wosku, a później prądu — stąd angielska nazwa „daylight saving time” (pol. czas oszczędzania światła dziennego).
Według powszechnej opinii pomysłodawcą takiej praktyki był Benjamin Franklin, jeden z ojców niepodległości USA. Poważnie pomysł zaczęto jednak traktować dopiero na początku XX wieku.
Jako pierwsi taki zwyczaj wprowadzili Niemcy. W czasie I wojny światowej niemieckie zegarki przestawiono na „Sommerzeit” (czyli czas letni). Eksperci od lat alarmują, że zmiana czasu nie ma racji bytu w XXI wieku.
Jest przede wszystkim niekorzystna dla zdrowia, co pokazywały niejednokrotnie badania. Osoby z myślami samobójczymi powinny być w tym czasie pod szczególną obserwacją bliskich i terapeutów.
„Gdy nagle tracimy godzinę snu, jest to duża ingerencja w nasz zegar biologiczny. Stres związany ze zmianą czasu jest większy niż podejrzewamy. To negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne ludzi. Na zmianę czasu negatywnie reagują ludzie, którzy mają problemy z psychiką lub bardzo wrażliwi. Może to spowodować u nich zmianę nastroju albo nawet doprowadzić do depresji” — rok temu oceniała Loreta Vitkutė-Maigienė, psychiatra w przychodni rejonu wileńskiego w Poszyłajciach.
Szczególnie narażone na niekorzystne zmiany czasu są dzieci i osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.
Przyczyna przestawiania zegarków ma podłoże historyczne i jest prozaiczna. Służyło to oszczędności wosku, a później prądu — stąd angielska nazwa „daylight saving time” (pol. czas oszczędzania światła dziennego).
Według powszechnej opinii pomysłodawcą takiej praktyki był Benjamin Franklin, jeden z ojców niepodległości USA. Poważnie pomysł zaczęto jednak traktować dopiero na początku XX wieku.
Jako pierwsi taki zwyczaj wprowadzili Niemcy. W czasie I wojny światowej niemieckie zegarki przestawiono na „Sommerzeit” (czyli czas letni). Eksperci od lat alarmują, że zmiana czasu nie ma racji bytu w XXI wieku.
Jest przede wszystkim niekorzystna dla zdrowia, co pokazywały niejednokrotnie badania. Osoby z myślami samobójczymi powinny być w tym czasie pod szczególną obserwacją bliskich i terapeutów.
„Gdy nagle tracimy godzinę snu, jest to duża ingerencja w nasz zegar biologiczny. Stres związany ze zmianą czasu jest większy niż podejrzewamy. To negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne ludzi. Na zmianę czasu negatywnie reagują ludzie, którzy mają problemy z psychiką lub bardzo wrażliwi. Może to spowodować u nich zmianę nastroju albo nawet doprowadzić do depresji” — rok temu oceniała Loreta Vitkutė-Maigienė, psychiatra w przychodni rejonu wileńskiego w Poszyłajciach.
Szczególnie narażone na niekorzystne zmiany czasu są dzieci i osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.
źródło: TVP Wilno/Apolinary Klonowski, fot. Getty Images/Keystone-France/Gamma-Keystone
Więcej na ten temat