37 lat temu, 16 lipca 1984 roku, ogłoszono wyrok w sprawie zabójstwa niespełna 19-letniego maturzysty Grzegorza Przemyka, syna poetki i działaczki opozycyjnej w PRL Barbary Sadowskiej. Śmierć licealisty w maju 1983 roku była jedną z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL w latach 80.
W aktach sprawy zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW generała Czesława Kiszczaka: „Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze”.
O tej tezie mówiła oficjalna propaganda, prowadzono też kampanię zniesławiania matki Przemyka. Rok wcześniej, 12 maja 1983 roku, Grzegorz Przemyk świętował z kolegami na Starówce zdaną maturę. Został zatrzymany przez milicjantów, a następnie przewieziony na komisariat przy Jezuickiej. Tam brutalnie go pobito; otrzymał kilkadziesiąt uderzeń pałkami w plecy i kilkanaście ciosów w brzuch. Zmarł wskutek obrażeń wewnętrznych.
Został pochowany na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim. Jego pogrzeb, z udziałem kilkudziesięciu tysięcy ludzi, stał się wielką manifestacją skierowaną przeciw władzom reżimu.
Świadkiem pobicia Grzegorza Przemyka na komisariacie milicji był starszy od niego o 4 lata kolega Cezary Filozof. W reportażu radiowym z 2018 roku Cezary Filozof wspominał, że po zawiezieniu na Jezuicką Grzegorz próbował tłumaczyć milicjantom, że stan wojenny jest zawieszony i nie ma obowiązku noszenia dokumentów. To wywołało gwałtowną i niewspółmierną do sytuacji reakcję funkcjonariuszy.
Profesor Jan Żaryn określił (2020) zbrodnię na maturzyście jako „bezkarne prawo do likwidowania ludzi”. Historyk mówił, że bestialskie metody działania milicji obywatelskiej w czasie PRL-u były tolerowane przez organy władzy.
Ksiądz Jan Sikorski, który w maju 1983 roku prowadził kondukt pogrzebowy Grzegorza Przemyka, w reportażu Polskiego Radia w 2018 podkreślił, że matka chłopca Barbara Sadowska mimo wielkiego cierpienia po śmierci syna, odważnie stawiała czoła nasilonym prześladowaniom bezpieki.
Podczas zeznań przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie w procesie o zabójstwo jej syna, Barbara Sadowska mówiła o szczególnie bolesnym dla niej dniu urodzin Grzegorza - 17 maja - wtedy w 1983 roku skończyłby 19 lat.
Osoby powiązane z zamordowanym maturzystą były nieustannie inwigilowane przez komunistyczne służby bezpieczeństwa. Samego tylko Cezarego Filozofa śledziło w dzień i w nocy 240 esbeków. Koleżanka Przemyka i córka Ligii Urniaż-Grabowskiej - Małgorzata Grabowska - uważała, że sprawa jego śmierci nie została wyjaśniona, bo Cezary Filozof był zastraszany podczas śledztwa i kolejnych procesów sądowych.
W 2012 roku na budynku przy ulicy Jezuickiej, gdzie mieściła się komenda milicji, w której śmiertelnie pobito maturzystę, została odsłonięta tablica upamiętniająca Grzegorza Przemyka. Jego dawna nauczycielka Zofia Rutkiewicz apelowała o zachowanie pamięci o zamordowanym uczniu.
Pośmiertnie, w 2008 roku, Grzegorz Przemyk został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 30. rocznicę śmierci maturzysty, w 2013 roku, Senat przyjął uchwałę, w której potępił „sprawców oraz inicjatorów tego politycznego mordu”. Zaapelował też o ponowienie próby osądzenia winnych.
W 2016 roku na domu przy ulicy Zgoda 13, gdzie mieszkał Przemyk, została odsłonięta tablica. Inne upamiętnienia znajdują się w Sanoku w kaplicy rektoralnej św. Maksymiliana Kolbego oraz w stolicy na budynku liceum im. Frycza Modrzewskiego, gdzie uczęszczał. W 2017 roku Grzegorz Przemyk został patronem ulicy na warszawskiej Pradze Południe.